Chodzi oczywiście o potencjalny transfer kapitana reprezentacji Polski do Realu Madryt. Hiszpańskie media, a konkretnie dziennik "AS" donosi już o "Operacji Lewandowski", która ma zakończyć się w styczniu przyszłego roku przyjazdem snajpera do Madrytu. Menadżer piłkarza, Cezary Kucharski w weekend wizytował "królewski" klub, w loży honorowej oglądał mecz z Getafe.
- Bayern nie pozbędzie się go ani teraz, ani latem. To za dobry zawodnik, zbyt ważny dla systemu, jakim obecnie gra drużyna - przekonuje nas Westerschulze.
- Nie wiemy tutaj, po co Cezary Kucharski poleciał do Madrytu. Na pewno jednak niewiele klubów w Europie może sobie pozwolić na transfer Lewandowskiego. Akurat faktycznie, Real jest jednym z nich. - dodaje.
Ważna jest w tym wszystkim osoba trenera Josepa Guardioli. To jest to, o czym mówi Westerchulze wspominając o stylu gry Bayernu. Polak doskonale rozumie filozofię futbolu hiszpańskiego trenera, ten na niego stawia. Tyle, że przyszłość Guardioli w Monachium jest niepewna. Jego umowa kończy się po sezonie, nowej jeszcze nie podpisał. W grudniu zapewne dowiemy się, czy współpraca będzie kontynuowana. Hiszpan łączony jest z klubami angielskimi.
O tym, że transfer Polaka jest mało prawdopodobny przekonują inne niemieckie media, w podobnym samym tonie pisze między innymi "Bild". Dziennikarze tej gazety uważają m.in., że Polak świetnie czuje się w Monachium, ma w Bayernie pewne miejsce w składzie. W Realu nie będzie to już takie oczywiste.
Niemiecka strona zgodnie twierdzi, że do żadnych przenosin Polaka nie dojdzie. Prezydent Bayernu Monachium Karl-Heinz Rummenigge na niedawnym spotkaniu z polskimi dziennikarzami przekonywał: - Robert nie jest na sprzedaż. Florentino Perez [prezydent Realu - przyp. red] jest moim przyjacielem i on to wie.
Według spekulacji hiszpańskiej prasy, Real mógłby za Polaka zapłacić 100 mln euro. "Królewscy" mogą potrzebować Lewandowskiego, bo bardzo niepewny po ostatnich aferach jest los Karima Benzemy a i Cristiano Ronaldo w przyszłym sezonie wcale już nie musi grać w Madrycie. Alvaro de la Rosa, dziennikarz hiszpańskiego "ASA" mówił nam w poniedziałek, że Polak może zastąpić Portugalczyka.
- Gdyby ktoś dziś miał przyjść do Realu za Ronaldo, jest tylko dwóch napastników, którzy są na najwyższym światowym poziomie. To Lewandowski i Kun Aguero. O Argentyńczyku dziś nie ma żadnych pogłosek, więc zostaje wasz napastnik - stwierdził Hiszpan.
Bayern jednak stać na to, żeby nawet takie pieniądze odrzucić. Lewandowski ma umowę z monachijskim klubem ważną do czerwca 2019 roku, ale wkrótce może podpisać nową. Pojawiły się już informacje, że Niemcy chcą dać naszemu piłkarzowi podwyżkę i zaproponować dłuższy kontrakt. Rummenigge przyznawał zresztą. - Ma kontrakt ważny jeszcze przez 3,5 roku, ale uważamy, jeśli piłkarz spisuje się dobrze, to zawsze jesteśmy w stanie dyskutować.
Lewandowski w tym roku strzelił dla Bayernu blisko 50 goli. Zasługuje na nową umowę i podwyżkę jak nikt inny w tym klubie. Ostatni miesiąc ma co prawda gorszy, po doskonałym wrześniu i październiku Polak nieco przystopował, a niektórzy niemieccy dziennikarze już zastanawiają się głośno czy to kryzys. Sven Westerschulze przekonuje jednak, że o niczym takim nie może być mowy.
- Nie, to żaden kryzys. Niedawno strzelał dużo więcej goli, ale wtedy miał taką serię, że co nie uderzył na bramkę, to wpadało. Na pewno brakuje mu teraz Douglasa Costy, który w tym sezonie często mu dogrywał piłki - uważa.
Real już dwa razy próbował ściągnąć Lewandowskiego. Pierwszy raz latem 2013 roku, ale wtedy Polak miał być już po wstępnym słowie z Bayernem. W grudniu tamtego roku Hiszpanie ponowili ofertę, ale Polaka też ona nie przekonała. On był już zdecydowany na przenosiny z Dortmundu do Monachium po sezonie 2013/14.
Zobacz więcej tekstów Jacka Stańczyka
Lewandowski ma kompleks Ronaldo i Messiego?