Pogoń - Lechia: Gol Murawskiego w doliczonym czasie gry na wagę trzech punktów!

Mimo wielu szans z obu stron, kibice w Szczecinie czekali na jedynego gola do doliczonego czasu gry. Strzelił go Rafał Murawski. Oznacza to, że Lechia Gdańsk przegrała już piąty mecz z rzędu.

Już sam początek meczu należał do Lechii Gdańsk, która w pierwszej połowie oddała 13 strzałów - Portowcy mieli po 45 minutach tylko trzy niecelne próby. Kibice na jedynego gola czekali do doliczonego czasu gry drugiej połowy. Strzelił go Rafał Murawski, który wychował się w Gdańsku.

Już w 4. minucie piłka wpadła do bramki, jednak Grzegorz Kuświk był na spalonym, gdy dobijał strzał Sławomira Peszki. Właśnie Peszko był od samego początku niezwykle aktywny. Gryzł murawę i pokazywał, że niezwykle mocno zależy mu, na tym by przerwać impas swojej drużyny. Gdańszczanie, którzy w ciągu pięciu ostatnich meczów w Szczecinie wywieźli z tego terenu 13 punktów, przystępowali do tego spotkania z czterema porażkami z rzędu.

Kilkanaście kolejnych minut nie zwiastowało bardzo efektownej końcówki pierwszej połowy. W polu karnym Portowców zagotowało się w 25. minucie. Grzegorz Kuświk upadł na skraju pola karnego po kontakcie z Jakubem Czerwińskim. Arbiter nie odgwizdał faulu, a do piłki doszedł Peszko, który strzelił obok słupka bramki Jakuba Słowika.

Gdy zbliżała się przerwa wydawało się, że Pogoń wreszcie zaczyna odzyskiwać rytm. Niezwykle groźne kontry wyprowadzał Patryk Małecki, który w drugiej połowie został pożegnany przez kibiców gromkimi brawami. Po jego akcji Portowcy mieli najlepszą okazję do otwarcia wyniku, ale Adam Frączczak strzelił z woleja nad poprzeczką.

Tuż przed końcem pierwszej połowy to jednak Lechia Gdańsk miała przynajmniej dwie szanse na strzelenie gola. Po strzale Aleksandara Kovacevicia piłka musnęła jednak obrońcę Pogoni i przeleciała tuż obok słupka, a po próbie Kuświka piłkę głową z linii bramkowej wybił Sebastian Rudol.

Mimo braku goli mecz mógł się podobać - również po zmianie stron, kiedy tuż po wznowieniu Rafał Murawski mógł strzelić bramkę. Po jego próbie ze znakomitej strony pokazał się Marko Marić, który odbił groźny strzał. Niedługo później głową w poprzeczkę trafił Gerson. Piłkarze chętnie przenosili grę spod jednej bramki do drugiej, ale w ich poczynaniach było sporo niedokładności.

Z biegiem czasu liczba klarownych szans malała. W zespole z Gdańska przez kilkanaście minut nie było na boisku nominalnego napastnika. W tym czasie inicjatywę przejęła Pogoń. Bohaterami spotkania byli jednak defensywni pomocnicy i obrońcy obu drużyn, którzy nie popełniali błędów i często czyścili groźnie zapowiadające się akcje.

Zaangażowanie obu drużyn mogło się podobać, ale wszystko wskazywało na bezbramkowy remis. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Pogoń przeprowadziła akcję na wagę trzech punktów. Błąd popełnił Mario Maloca wprowadzony chwilę wcześniej na boisko. Wykorzystał to Rafał Murawski, który strzałem po ziemi pokonał Maricia.

Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
1:0 - Murawski 90+2'

Składy:

Pogoń Szczecin: Jakub Słowik - Mateusz Lewandowski, Jakub Czerwiński, Jarosław Fojut, Sebastian Rudol, Patryk Małecki (70' Miłosz Przybecki), Rafał Murawski, Mateusz Matras, Takafumi Akahoshi (79' Michał Walski), Marcin Listkowski (50' Władimir Dwaliszwili), Adam Frączczak.

Lechia Gdańsk: Marko Marić - Paweł Stolarski, Gerson, Rafał Janicki, Neven Marković, Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, Aleksandar Kovacević (90+1' Mario Maloca), Sebastian Mila (82' Michał Żebrakowski), Sławomir Peszko, Grzegorz Kuświk (67' Grzegorz Wojtkowiak).

Żółte kartki: Małecki (Pogoń), Kovacević (Lechia).

Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec).

Komentarze (5)
avatar
jj szatanek
3.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
na jaką cholere tego kuświka wystawiać jak jeszcze nigdy dobrze nie zagrał. żenada i amatorka . banda patałachów. 
avatar
Cisy Nałęczów
3.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wywalic tego pseudo trenera na zbity pysk, brac Smude i to szybko! moze jeszcze uratuje sezon 
avatar
Multi11 Przemek
2.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ta Lechia to zaczyna robić za ligowy kabaret.
Takie oczekiwania były, a tu wciąż baty. 
Majkelowicz
2.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ten Van Heesen to nieporozumienie roku. Pamiętam jak Lechia była typowana do walki o puchary przed sezonem, a wtedy jeszcze nie było w składzie Peszki i tej "legendy" Juventusu. I co mamy teraz Czytaj całość
avatar
shd
2.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jeżeli ta porażka ma decydować o zwolnieniu tego niemieckiego idioty, który niby jest trenerem to może to być bardzo miła porażką - jak tak dalej pójdzie to wystawi w ataku Marica, bo przecież Czytaj całość