Narkotykowi bossowie i ich powiązania ze światem futbolu

Kłopoty Karima Benzemy, podejrzewanego o współudział w handlu narkotykami na szeroką skalę, to w porównaniu z realiami kolumbijskiej piłki lat 80. i 90. ubiegłego wieku fraszka.

[b]

Latająca kokaina[/b]

Witajcie w świecie, w którym wybór był prosty: srebro albo ołów. Łapówka albo kula w łeb.

Był 15 grudnia 1989 roku, gdy Jose Gonzalo Rodriguez Gacha usłyszał nadciągające nad jego posiadłość helikoptery. Bez namysłu wskoczył z synem do samochodu, ale na skuteczną ucieczkę było za późno. Na środku przedzielającej bananową plantację drogi kule ciężkiego karabinu maszynowego dosięgły auta, 17-letni syn Freddie zakończył żywot z dziurą wielkości tenisowej piłki w głowie. Gacha zatrzymał pojazd, wysiadł, wyciągnął zawleczkę z granatu i wysadził się w powietrze. Tak zginął właściciel Club Deportivo Los Millonarios Bogota, wówczas mistrza Kolumbii.

(...)

Futbol w życiu Pablo Escobara obecny był nieustannie. Po zarobieniu pierwszych naprawdę wielkich pieniędzy kupił gigantyczną posiadłość Napoles między Medellin a Bogotą. Na wielu hektarach skrytych pośród tropikalnego lasu powstał hotel, hacjenda, baseny, kilkanaście sztucznych jezior, stadnina koni. Zapraszani byli tam na orgie z udziałem najpiękniejszych prostytutek ściąganych specjalnie z całej Ameryki Południowej wpływowi politycy, piosenkarze, sędziowie sądów powszechnych. Piłkarze nie byli lepsi (gorsi?) - zawodnicy czołowych klubów ligowych, występujący także w reprezentacji Kolumbii, lądowali na jednym z kilku pasów lotniska tego kompleksu, a po rozegraniu towarzyskiej gierki (Escobar zawsze brał w niej czynny udział) zabierani byli na wycieczki po prywatnym ogrodzie zoologicznym. Karmili tam sprowadzane z Afryki dla dzieci Króla Kokainy (wyboru zwierzątek dokonywały wertując magazyny "National Geographic") żyrafy, zebry czy hipopotamy. Później sami udawali się do wodopoju. Nawet gdy w 1991 roku PE doszedł do porozumienia z kolumbijskim rządem i poddał się karze, pozwolono mu ją odbywać w zbudowanym przez siebie więzieniu, a policja nie mogła się zbliżać do murów La Catedral, bo tak nazwano placówkę, na mniej niż kilka kilometrów. Nietrudno się domyślić, że Escobar miał tam wszystko, czego zapragnął - od jacuzzi, przez luksusowe prostytutki po owoce morza. I rzecz jasna piłkarskie boisko. Mimo że siedział w zamknięciu, nie miał problemu z kontrolowaniem swojego imperium. I zapraszaniem na towarzyskie gierki przyjaciół-piłkarzy.

Paweł Kapusta

Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"! Od wtorku w kioskach!
POLECAMY:
--> Dziś pytanie, dziś odpowiedź: Artur Jędrzejczyk (wideo) 
--> Błaszczykowski w tym roku już nie zagra
--> Czy Euro 2016 będzie bezpieczne? Francuzów czeka trudne zadanie 

Komentarze (1)
avatar
Broda1982
17.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I co w tym dziwnego? Gdzie wielka kasa, tam wielkie interesy i przekręty.