W pięciu ostatnich meczach I ligi Zawisza Bydgoszcz przegrał cztery razy i tylko raz pokonał rywali. Zespół, który miał walczyć o powrót do Ekstraklasy po szesnastu kolejkach zajmuje 8. miejsce. Bydgoszczanom nie pomagają ani znane nazwiska w składzie, ani zmiany na stanowisku szkoleniowca.
W starciu z GKS-em Katowice bydgoszczanie przegrywali od 16. minuty, kiedy to akcję skutecznym uderzeniem zakończył Bartosz Iwan. Goście w pierwszej połowie zostali całkowicie zepchnięci do defensywy i mieli problem z opuszczeniem własnej połowy. Inaczej wyglądała druga część gry. Wówczas to Zawisza przejął inicjatywę, ale na niewiele się to zdało - niemal bezbłędnie grała defensywa GieKSy.
- Przed spotkaniem byliśmy w trudnej sytuacji, bo ostatnie mecze nie najlepiej nam idą. Chcieliśmy się na trudnym terenie z wymagającym rywalem podnieść, ale się nie udało. Strzał na bramkę, rykoszet i stracona bramka. Generalnie z przebiegu całego spotkania był to typowy mecz na remis. W drugiej połowie, w końcówce, kiedy jeszcze bardziej się otworzyliśmy GKS miał klarowną sytuację na podwyższenie wyniku. Mogło się skończyć 2:0 dla gospodarzy - przyznał trener Zawiszy, Maciej Bartoszek.
Bydgoszczanie mieli problem ze stwarzaniem sobie klarownych sytuacji. Nie pomogły również ofensywne zmiany, jakie przeprowadził szkoleniowiec gości. - Nie mogliśmy strzelić bramki mimo tego, że w drugiej połowie zarysowała się nasza przewaga. Jednak nie udokumentowaliśmy tego strzelonym golem i zanotowaliśmy kolejną porażkę - stwierdził Bartoszek.