Na półmetku sezonu zasadniczego nastroje w Górniku Zabrze są minorowe. Śląski klub zajmuje ostatnią pozycję w ligowej tabeli, a na swoim koncie ma zaledwie 9 punktów. Strata do miejsca gwarantującego utrzymanie wynosi 5 "oczek". Kibice zabrzańskiego klubu nie tak wyobrażali sobie obecne rozgrywki. Górnik po raz kolejny miał walczyć o awans do ósemki, a zamiast tego musi skupić się o trudnej walce o ekstraklasowy byt.
W dodatku w dwóch ostatnich domowych spotkaniach Górnik musiał uznać wyższość rywali. Dwa tygodnie temu Ślązacy przegrali 0:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a w niedzielę lepsza była Korona Kielce, która wygrała 1:0. Jeszcze podczas starcia z Góralami z trybun było słychać wulgarne okrzyki z trybun dotyczące formy Górnika. W meczu z kielczanami zabrzańska publiczność przez całe 90 minut zagrzewała dopingiem piłkarzy. Podczas spotkania fani kilka razy zaintonowali "bo w Górniku trzeba się starać, na boisku zap...ć", ale po ostatnim gwizdku sędziego rozpoczął się kilkuminutowy festiwal wyzwisk, które nie nadają się do publicznego cytowania.
- Wiemy jakie były po meczu pretensje kibiców do nas. Pierwsza połowa była naszą najlepszą połową od kiedy ja tu jestem w Górniku. Te sytuacje powinniśmy zamienić na bramki. Gdybyśmy chociaż jedną z nich wykorzystaliśmy, to mecz byłby całkiem inny. Wiemy, co jedna bramka zmienia w piłce nożnej, może odwrócić losy spotkania. To nie był mecz, gdzie Korona była lepsza od nas, a my nie stwarzaliśmy sytuacji. Musimy się z tym pogodzić, że przegraliśmy. Tu się więcej wymaga i czasami jak się traci bramkę, to nie dajemy rady - przyznał Leszek Ojrzyński.
Po przerwie reprezentacyjnej Górnik trzy mecze z rzędu rozegra przed własną publicznością. Szkoleniowiec zabrzańskiego klubu nie ukrywa, że jak najszybciej chciałby się zrehabilitować za ostatnie porażki. - Mamy dołek psychiczny, swoje problemy. Przed nami trzy mecze u siebie. Ważne jest zdrowie, kondycja psychiczna - to będą czynniki, które zadecydują kto będzie grał. Nie będą to łatwe mecze, bo zawsze jak się jest na dole, to potrzeba fighterów, gości odważnie podchodzących do tematu. Ten kto się boi traci na wartości. Mamy dwa tygodni odpoczynku. Jeśli bym wiedział, że ci kontuzjowani gracze będą do dyspozycji to bym chciał zagrać za tydzień, a nawet i jutro, by się zrehabilitować i zdobyć trzy punkty - ocenił Ojrzyński.
Piłkarze Górnika do szatni schodzili z opuszczonymi głowami i przy akompaniamencie wulgarnych okrzyków. Po zakończeniu meczu żegnały ich głośne gwizdy. - Mamy przed sobą trzy mecze z rzędu na własnym boisku i musimy je wygrać. Nie mamy innego wyjścia. Nie może być tak, że Korona wygrywa na naszym boisku. Na Roosevelta to Górnik ma rządzić - zadeklarował Aleksander Kwiek.