200 tys. kibiców na meczu piłkarskim. Oto spotkania z największą liczbą widzów

Tego widoku nie zapomnę do końca życia - opowiadał Edemir, jeden z piłkarzy, którzy zagrali przed rekordową publiką. To tak, jakby na to spotkanie przyszli wszyscy mieszkańcy Torunia.

W tym artykule dowiesz się o:

18 września 1963 roku na Stadionie Śląskim pojawiło się około - dysponujemy tylko danymi szacunkowymi - 120 tysięcy kibiców. Żaden inny mecz piłkarski w naszym kraju nie zgromadził większej liczby fanów. Nie można było wetknąć nigdzie szpilki. Ludzie stali ściśnięci, nie mogli się ruszyć. Nikt jednak nie narzekał. Każdy się cieszył, że może uczestniczyć w takim wydarzeniu. W dzisiejszych czasach taka sytuacja - nie do pomyślenia. Zasady bezpieczeństwa nie pozwoliłyby na taką lekkomyślność.

Pojedynek z Austrią Wiedeń w ramach Pucharu Europy Mistrzów Krajowych przebił wszystkie inne spotkania rozegrane w naszym kraju. Na dodatek Stadion Śląski (nazwany 10 lat później "Kotłem Czarownic") po raz kolejny przyniósł szczęście: Górnik wygrał 1:0. Przeszedł do II rundy.

Fot. PAP/Wojciech Kondraciuk
Fot. PAP/Wojciech Kondraciuk

Polski rekord już znamy, a na arenie międzynarodowej najwięcej kibiców (ok. 200 tysięcy!) zgromadziło spotkanie w 1950 roku. Gdzie się odbyło? Czy można wpuścić na trybuny prawie 30 tysięcy więcej kibiców, niż pozwalają przepisy? Jaki jest obecnie największy stadion świata? Na te - i inne - pytania odpowiedź znajdziecie na kolejnych podstronach. Zapraszamy na historyczną wycieczkę po stadionach rozsianych w najbardziej odległych zakamarkach globu.
[nextpage][b]
San Siro, Włochy, rok 1956: 125.000 kibiców

[/b]

To jeden z najbardziej znanych stadionów w Europie, prawdziwa świątynia futbolu. Powstał w latach 1925-26. 30 lat później, po kolejnej rozbudowie, na jego trybunach mogło zasiąść ponad 100 tysięcy kibiców. 25 kwietnia 1956 roku - z okazji oddania do użytku po kolejnych pracach budowlanych - na San Siro pojawiła się reprezentacja Brazylii (Włosi wygrali 3:0). Spotkanie międzypaństwowe przyciągnęło na trybuny 125 tysięcy widzów. O wiele więcej niż liczba zapisana w oficjalnych dokumentach z nadzoru budowlanego.

- Tego dnia każdy mieszkaniec Mediolanu czuł się w obowiązku przyjść na San Siro. Przecież to jeden z najważniejszych punktów na mapie miasta - pisała Gazzetta dello Sport. - Tłumy jednak zaskoczyły chyba nawet organizatorów.

Na trybunach panował chaos, służby porządkowe w swoich raportach napisały, że do takiej sytuacji nie może już nigdy dojść. Tragedia była na wyciągnięcie ręki.

[nextpage] 
Azadi Stadium, Iran, rok 1997, 128.000 widzów

22 listopada 1997 doszło do jednego z największych "przeładowań" podczas oficjalnych meczów piłkarskich. Irańczycy wpuścili na obiekt mogący pomieścić 100 tysięcy widzów prawie 30 tysięcy więcej fanów. - Było tak ciasno, że nie można było ruszyć ręką - relacjonował Terry Venables, który był wówczas selekcjonerem Australii. - Byłem przerażony. Jedna iskra, wybuch paniki i mielibyśmy największą tragedię w historii piłki nożnej.

To właśnie Australia przyciągnęła na obiekt takie tłumy. A właściwie stawka. To był decydujący dwumecz o prawo gry podczas MŚ we Francji (1998). W Teheranie padł remis 1:1. Wydawało się, że "Kangury" pojadą na mundial. Nic z tego. 2:2 - przy prawie 96 tysiącach fanów na stadionie w Melbourne - i to piłkarze z Iranu świętowali niesamowity sukces.

Wracając do stadionu Azadi. Swoje ligowe mecze rozgrywają tutaj piłkarze Persepolis Teheran i Esteghlal Teheran. O frekwencji z 1997 roku mogą tylko pomarzyć.

[nextpage]

Mineirao, Brazylia, rok 1997, 132.834 kibiców

Obiekt w Belo Horizonte jest chyba najbardziej znienawidzonym w Brazylii. To właśnie tutaj - w finale MŚ 2014 - "Canarinhos" doznali upokorzenia. Przegrali 1:7 z Niemcami. - Ten stadion powinien zostać zrównany z ziemią - żartował (a może nie?) legendarny Pele.

Mecz z Niemcami zgromadził na trybunach prawie 60 tysięcy kibiców (58.141). 17 lat wcześniej jego pojemność była dwukrotnie większa. Pięć tysięcy robotników przez dwa lata (1963-65) budowało Mineirao. Stadion na którym swoje mecze rozgrywają piłkarze Atletico Mineiro oraz Cruzeiro, wielokrotnie gościł ponad 100 tysięcy kibiców. Rekord padł w 1997 roku.

22 czerwca Cruzeiro grało z Villa Nova mecz ligowy. Co ciekawe, sprzedano oficjalnie niespełna 75 tysięcy biletów. Prawie 60 tysięcy ludzi weszło za darmo (kobiety i dzieci - z urzędu - miały taką możliwość, poza tym pracownicy sponsorów, działacze, ich rodziny, znajomi, itd.).

[nextpage]
Estadio do Morumbi, Brazylia, rok 1970, 138.032 widzów

To była oficjalna uroczystość otwarcia obiektu, który wybudowano w Sao Paulo. Miasto chciało mieć stadion, który jest w stanie pomieścić ponad 100 tysięcy kibiców. - Rio de Janeiro miało Maracanę, my wybudowaliśmy Morumbi - mówił ówczesny trener FC Sao Paulo, Zeze Moreira.

Przywileju inauguracji otrzymali piłkarze z Portugalii, zaproszeni na pojedynek towarzyski. Zawodnicy Porto - jak potem opisywali - nie do końca zdawali sobie sprawę, na jak wielki obiekt jadą. - Jak zobaczyliśmy trybuny, to nas zatkało - mówił Vieira Nunes. - Nikt nam nie powiedział, że przyjdzie aż tylu fanów.

Mimo tego zaskoczenia Vieira Nunes zdobył bramkę na 1:0 dla gości. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Brazylijscy dziennikarze twierdzą, że gdyby obiekt mógł pomieścić ponad 200 tysięcy widzów, to właśnie w 1970 roku zostałby ustanowiony rekord w historii piłki nożnej. A tak... Lepszą frekwencją mogą pochwalić się trzy stadiony.

[nextpage]
[b]Hampden Park, Szkocja, rok 1937: 149.407 kibiców

[/b]W kasach stadionu położonego w Glasgow nie zostało pół wejściówki. 149.407 kibiców (inne źródła podają liczby: 149.415 lub 149.547) ustanowiło rekord świata. Rekord, który dopiero 13 lat później został pobity podczas finału MŚ na brazylijskiej Maracanie (o czym na kolejnych podstronach).

17 kwietnia 1937 roku Hampden Park (obecnie obiekt wykorzystywany do meczów rugby) nie pomieścił wszystkich chętnych. Przed bramami zostało ponad 20 tysięcy kibiców. Nie rozeszli się do domów, zostali pod obiektem, aby nasłuchiwać reakcji szczęściarzy, którzy zasiedli na trybunach.

Piłkarze ze Szkocji i Anglii zaczęli ze sobą rywalizować już w ok. 1870 roku. Spotkania zawsze cieszyły się ogromnym zainteresowanie. Stadiony zazwyczaj były wypełnione do ostatniego miejsca. - To jeszcze przed II wojną światową był klasyk - pisał Glenn Moore na łamach "Independent", tłumacząc fenomen widowni na Hampden Park. - Spotkanie z 1937 roku nadal jest rekordowe, jeżeli chodzi o Europę.

Ciekawostka. Tydzień po meczu Szkocja-Anglia (gospodarze wygrali 3:1), na Hampden Park został rozegrany finał Pucharu Szkocji (Aberdeen - Celtic). Frekwencja wyniosła - uwaga! - 149.365 widzów.

[nextpage]

Rungrado May Day Stadium, Korea Płd., 1990: 150.000 widzów

Kiedy w Korei Południowej powstał Stadion Olimpijski (z okazji IO w Seulu), Kim Ir Sen postanowił wybudować w Pjongjangu jeszcze większy obiekt. - Zadziwimy świat - mówił przywódca Korei Północnej. Nie licząc się z kosztami (zarówno materialnymi, jak i ludzkimi), postawił w stolicy kraju Rungrado May Day Stadium, który może pomieścić ok. 150.00 widzów (tyle jest miejsc siedzących). Rekord frekwencji należy do zawodów zapaśniczych, które w 1995 roku zgromadziły podobno (trudno potwierdzić jakiekolwiek informacje z Korei Płn.) aż 190.000 kibiców. Wiadomo, część z nich została ulokowana na murawie.

Spotkanie piłkarskie z najwyższą liczbą fanów odbyło się rok później - w 1990 roku. Korea Północna spotkała się towarzysko z odwiecznym rywalem - Koreą Południową. - Spotkanie odbyło się 11 października 1990. Gospodarze wygrali 2:1. Kibice wypełnili stadion od pierwszego do ostatniego miejsca. Byliśmy na trybunach już na godzinę przed rozpoczęciem - napisał na swoim blogu gdański poeta, Artur Nowakowski, który w tych czasach uczył się w sowieckiej szkole podstawowej w Pjongjangu. Wyjechał tam z rodziną, jego ojciec w latach 1989-91 pracował w stolicy Korei Północnej.

Co ciekawe, Rungrado (inna nazwa to Stadion im. 1 Maja) jest obecnie największym stadionem na świecie. Większym od legendarnej Maracany.

[nextpage]
[b]Maracana, Brazylia, rok 1950: 199.854 kibiców

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

[/b]Pierwsze mistrzostwa świata po II wojnie światowej były dla rozkochanych w futbolu Brazylijczyków wielkim świętem. "Canarinhos" prezentowali futbol totalny. Futbol, który wyprzedzał świat nie o epokę. O dwie epoki.

Na dowód niech świadczy fakt, że w rundzie finałowej (grupa złożona z czterech zespołów) "Canarinhos" demolowali: 7:1 ze Szwecją i 6:1 z Hiszpanią. - Przepaść - pisały brazylijskie gazety. - Jesteśmy najlepsi.

Do wymarzonego złota MŚ brakowało jedynie punktu w ostatnim meczu turnieju - z Urugwajem. Przed spotkaniem media nakręciły taką karuzelę oczekiwań (jedna z gazet opublikowała w dzień meczu, rano, zdjęcie piłkarzy z wielkim tytułem: "Oto mistrzowie świata"), że na trybuny Maracany chciało wejść - wedle szacunków - nawet pół miliona kibiców. Pod obiektem dochodziło do dantejskich scen. Ludzie byli w stanie zrobić wszystko, aby znaleźć się na stadionie.

Ostatecznie i oficjalnie na ten legendarny obiekt weszło 199.854 widzów. Niektóre źródła mówią nawet o 203 tysiącach. - Tego widoku nie zapomnę do końca życia - mówił po latach król strzelców tego mundialu, Edemir. - Jak podniosłem głowę, to ujrzałem morze głów. Ocean! Nie byłem w stanie dojrzeć, gdzie się kończy ten tłum.

Kiedy w 79. minucie Ghiggia pokonał brazylijskiego bramkarza (Barbosę) i jednocześnie dał Urugwajowi prowadzenie 2:1, na trybunach zapanowała przeraźliwa cisza. 200 tysięcy ludzi na meczu i... cisza. To nawet trudno sobie wyobrazić. Z minuty na minutę było słychać coraz głośniejszy płacz. Kilkanaście minut po golu piłkarza z Urugwaju płakała już cała Maracana - 200 tysięcy ludzi. Płakała też cała Brazylia. 50 milionów mieszkańców Kraju Kawy.

Źródło artykułu: