Dwie szanse Szczęsnego. Polak musi odbudować pozycję

Pozycja Wojciecha Szczęsnego w Romie nie jest już tak mocna, jak jeszcze kilka tygodni temu. Polakowi przytrafiło się kilka błędów, ale już w tym tygodniu będzie miał dwie szanse na odbudowanie zaufania kibiców ze stolicy Włoch.

- Przy golu dla gospodarzy nasz bramkarz powinien zachować się lepiej - powiedział bez ogródek trener Romy Rudi Garcia po sobotnim meczu z Interem Mediolan. Giallorossi przegrali hit kolejki 0:1, a przy strzale Gary'ego Medela zaspał Wojciech Szczęsny. Polak znakomicie rozpoczął przygodę z Serie A, ale w ostatnich tygodniach zdarzało mu się popełniać kosztowne błędy.

Z włoską ekstraklasą polski bramkarz przywitał się we wspaniałym stylu. W pierwszych dwóch kolejkach sezonu to on zgarniał nagrodę za najlepszą interwencję. Grał w zasadzie bezbłędnie. Nic więc dziwnego, że szybko pokochali go kibice ze Stadio Olimpico.

Wielki wpływ na to miał także fakt, że Szczęsny znakomicie zaprezentował się w hicie Serie A z Juventusem Turyn. Choć gole dla gospodarzy strzelali Bośniacy Miralem Pjanić i Edin Dżeko, to według fanów na największe brawa zasłużył nasz rodak. Przede wszystkim za interwencję z doliczonego czasu gry, gdy w pięknym stylu obronił uderzenie Giorgio Chielliniego.

Moment zwrotny nastąpił 17 września. 1. kolejka nowego sezonu Ligi Mistrzów, rywalem FC Barcelona, w Rzymie atmosfera piłkarskiego święta. Niestety, 25-latek nie będzie wspominał tego wieczoru najlepiej. Już w pierwszej połowie doznał kontuzji palca i musiał zejść z boiska.

Dzień później w mediach pojawiła się informacja, że przerwa w grze będzie trwała sześć tygodni. Kiedy więc już 13 dni później Szczęsny pojawił się między słupkami Romy w spotkaniu z BATE Borysów, zaskoczenie było wielkie. Radość kibiców trwała jednak krótko.

W pierwszej połowie popełnił bowiem fatalny błąd, a Roma niespodziewanie przegrała 2:3. Na Polaka spadła wielka krytyka. Pojawiły się nawet głosy, że nic dziwnego, że Arsene Wenger tak łatwo pozbył się tego bramkarza i pozwolił mu odejść z Arsenalu.

Głosów tych nie słuchał jednak Rudi Garcia, który w dalszym ciągu stawiał na Szczęsnego. Ten wciąż grał jednak niepewnie. Tak było choćby w starciu z Empoli. Po tym spotkaniu włoscy dziennikarze pisali, że Polak utrzymuje miejsce w składzie dzięki pomocy kolegów z ataku, którzy sprawiają, że Roma więcej goli strzela niż traci.

Choć nasz rodak prezentował się przeciętnie, to drużyna wygrywała. Do niedzieli, gdy przyszło jej się zmierzyć na Stadio Giuseppe Meazza z Interem Mediolan. Słynący z dobrej obrony gospodarze nie pozwolili tym razem rozwinąć skrzydeł Giallorossim. Oni też trafili do siatki. Strzał Gary'ego Medela był wprawdzie precyzyjny, ale oddany z ponad 25 metrów. Szczęsny jednak ewidentnie spóźnił się z interwencją.

To zadecydowało o porażce Romy. Tym razem nie bronił go nawet Garcia, który w pomeczowej rozmowie przyznał wprost, że jego golkiper powinien zachować się lepiej w tej sytuacji. Jakby tego było mało, dzień po spotkaniu w Mediolanie włoskie media wyemitowały wywiad z naszym bramkarzem. W rozmowie ze "Sky Sport Italia" Polak zdradził, że chce po sezonie wrócić do Arsenalu.

- Ten klub jest dla mnie jak rodzina i gdyby była taka możliwość, to chciałbym tam wrócić - powiedział. Choć my o miłości Szczęsnego do Kanonierów wiedzieliśmy od dawna, to dla Włochów jego słowa były bardzo zaskakujące. Jego wypowiedź została źle odebrana.

- Niepotrzebnie użył takich słów. Jeśli jest zawodnikiem Romy, to powinien myśleć tylko o jak najlepszej grze dla tego klubu - skarcił go legendarny piłkarz rzymian Giacomo Losi.

Co teraz? Przed Polakiem dwa bardzo istotne spotkania. W środę Roma zagra na własnym boisku z Bayerem Leverkusen, w meczu być może decydującym o awansie do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Cztery dni później cała Italia skieruje ponownie swój wzrok na Stadio Olimpico. W niedzielę odbędą się tam bowiem derby Wiecznego Miasta.

To szansa dla Szczęsnego na odbudowanie swojej pozycji i odzyskania zaufania kibiców i dziennikarzy. Szczególnie dla tych pierwszych dobry występ w Derby della Capitale jest istotniejszy, niż błędy z meczów z Empoli czy BATE Borysów.

Źródło artykułu: