Halloween po szczecińsku. Pogoń straszyła kibiców, a nie Górnika Zabrze

Klub z Pomorza przygotował akcje promocyjne z okazji Halloween. Starcie Pogoni z Górnikiem Zabrze było więc strasznie bezbarwne i ożywiło się dopiero w końcówce. Ostatecznie w Szczecinie padł remis 1:1.

Czesław Michniewicz oddychał z ulgą przed meczem. Cieszył się, że ze swoistego szpitala wyciągnął na boisko trzech, podstawowych zawodników, którzy w tygodniu opuścili treningi z powodu kontuzji. To Zwoliński, Akahoshi i Murawski. Najwięcej paliwa, by napędzać ataki Pogoni, miał Patryk Małecki. Przynajmniej w kwadransie otwierającym meczu, kiedy oddał dwa, niecelne uderzenia.

Górnik Zabrze aklimatyzował się w tym czasie przy Twardowskiego. W końcu zobaczył, że warto zaatakować, a Pogoń Szczecin pogubiła się w obronie. Doskonałe szanse na zdobycie gola mieli Madej, Kopacz oraz Korzym. Za każdym razem nadziali się jednak na interwencję Dawida Kudły. Szczególnie dobrą sytuację miał w 24. minucie ex-napastnik Korony Kielce, który przegrał pojedynek sam na sam.

Kudła to wychowanek Górnika Zabrze. Był szczególnie zmobilizowany z co najmniej jeszcze jednego powodu. Poprzedni mecz zagrał haniebnie, ale trener Pogoni nie posadził go na ławkę. Piłkarze obu drużyn zrobili z niego bohatera pierwszej części. Górnicy, których strzały obronił golkiper, i Portowcy, którzy wyglądali mizernie. Gdy schodzili na przerwę, z trybun słychać było gwizdy.

Po przerwie szczecinianie nie mogli zagrać gorzej. Wyszli na boisko z mocnym postanowieniem poprawy. Pierwszy na bramkę Górnika popędził Łukasz Zwoliński, ale tylko on sam potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mając przed sobą tylko bramkarza, nie oddał nawet strzału. Warto też odnotować, że dobrze zachował się Grzegorz Kasprzik, który postanowił przypomnieć się kibicom na Pomorzu.

W końcu nadeszła przełomowa 73. minuta, kiedy to Mateusz Matras wyprowadził Pogoń na prowadzenie strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Pomocnik osłodził sobie golem gorycz po tym, jak okazało się, że z powodu kartek nie zagra w następnym spotkaniu z Legią Warszawa.

Widowisko nabrało rumieńców. Górnik musiał zaatakować, by nie zagwarantować sobie ostatniego miejsca w tabeli na koniec rundy jesiennej. Do wyrównania doprowadził w 87. minucie Aleksander Kwiek po serii błędów obrońców Pogoni. Skończyło się remisem 1:1, przez który Pogoń prawdopodobnie opuści pozycję wicelidera.

Miała straszyć Górnika, a wystraszyła własnych kibiców. Jeszcze kilka takich meczów i trybuny zaczną straszyć pustkami. Takie było tegoroczne Halloween po szczecińsku.

Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 1:1 (0:0)
1:0 - Mateusz Matras 73'
1:1 - Aleksander Kwiek 87'

Składy:

Pogoń: Dawid Kudła - Adam Frączczak, Sebastian Murawski, Jakub Czerwiński, Mateusz Lewandowski - Mateusz Matras, Rafał Murawski - Takafumi Akahoshi, Marcin Listkowski (68' Takuya Murayama), Patryk Małecki (62' Władimir Dwaliszwili) - Łukasz Zwoliński (81' Miłosz Przybecki).

Górnik: Grzegorz Kasprzik - Paweł Widanow, Adam Danch, Bartosz Kopacz, Mateusz Słodowy - Rafał Kurzawa (77' Armin Cerimagić), Adam Dźwigała (71' Mariusz Przybylski) - Łukasz Madej, Roman Gergel, Aleksander Kwiek - Maciej Korzym (67' Michał Janota).

Żółte kartki: Małecki, Matras, Murayama (Pogoń) oraz Dźwigała, Słodowy (Górnik).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 5126.

Sebastian Szczytkowski ze Szczecina

[event_poll=52831]

Źródło artykułu: