"Ryba" pływa we Wrocławiu. Jacek Kiełb pognębi były klub?

Odejściu Jacka Kiełba z Korony Kielce towarzyszyły duże emocje. Nie chcieli tego darzący go ogromnym uznaniem kibice, nie chciał tego przede wszystkim on sam. Teraz "Ryba" gra we Wrocławiu i być może napsuje krwi byłym kolegom.

Do stolicy woj. świętokrzyskiego trafił w grudniu 2005 roku. To właśnie w Kielcach Jacek Kiełb stawiał pierwsze kroki na boiskach Ekstraklasy. Od samego początku cechowała go pracowitość i mocne zaangażowanie. Za to też najbardziej doceniali go fani. Żółto-czerwone barwy reprezentował w sumie w 111 spotkaniach, dokładając do tego 22 gole. Obecnie jest zawodnikiem Śląska Wrocław. W piątek wystąpi przeciwko drużynie, w której jego przygoda z futbolem nabrała rozpędu.

- Każdy wie jaki czas spędziłem w Koronie i z jakimi uczuciami podchodzę do tego klubu, do kibiców. To będzie mecz z moim byłym klubem, ale w tym dniu będę reprezentował barwy Śląska Wrocław i zrobię wszystko, żeby to właśnie Śląsk wygrał - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty popularny "Ryba".

Dlaczego Kiełb musiał odejść z Korony? Ponieważ działacze, ku ogromnemu zaskoczeniu wielu osób, nie zdecydowali się na przedłużenie jego kontraktu. On sam przekonuje, że nie ma za to do nikogo żalu. - Nie będę chciał niczego udowadniać. Każdy podejmuje w życiu jakieś decyzje. W tym momencie nie oceniam tego, czy była ona dobra, czy zła, po prostu klub tak zdecydował i tyle - stwierdził. - Takie jest życie sportowca. Nigdy nie wiadomo jak długo będzie się w jednym miejscu. Musiałem się z tym pogodzić, jakbym teraz chodził obrażony to byłoby to bez sensu - dodał.

Miniony sezon spędzony przy Ściegiennego był w wykonaniu pomocnika indywidualnie najlepszy w całej karierze. Trafił do siatki dziewięć razy, zanotował trzy asysty i znacząco przyczynił się do utrzymania w Ekstraklasie ekipy prowadzonej wówczas przez Ryszarda Tarasiewicza. Mimo to nie uważa się za kluczową postać tamtego zespołu. - Nie byłem kluczową postacią w Kielcach i tak samo nie jestem we Wrocławiu. Koronie chciałem dać jak najwięcej i tak samo jest teraz. Chciałbym, żeby to były wyłącznie pozytywne rzeczy.

Jeszcze kilka miesięcy temu Jacek Kiełb zdobywał bramki dla Korony
Jeszcze kilka miesięcy temu Jacek Kiełb zdobywał bramki dla Korony

W ramach 12. kolejki do Wrocławia zawita całkowicie odmieniona Korona. Już bez Kiełba, ale za to świetnie zorganizowana i niepokonana na obcym terenie. Jeszcze nie tak dawno było to nie do pomyślenia. I 27-latek doskonale o tym wie. W końcu pamięta czasy, kiedy zespół z Kolporter Areny śrubował kolejne rekordy meczów bez wyjazdowej wygranej.

- Za trenera Tarasiewicza nie było już aż tak ciężko, ale wcześniej faktycznie bywały większe problemy. Teraz jest to inna Korona, z nowym trenerem, gra inaczej i na tych wyjazdach bardzo dobrze się prezentuje. Remis z Wisłą, wygrana z Legią to przecież nie jest codzienność. Wygrali też w Lubinie, gdzie nigdy to im się nie udało. Korona przeskoczyła pewien etap i widać, że chłopaki w siebie uwierzyli. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo w tym dniu i musimy dać z siebie więcej niż sto procent, żeby wygrać ten mecz - powiedział.

Niewykluczone, że wychowanek Pogoni Siedlce pognębi swój były klub i wpisze się na listę strzelców. Do tej pory dla Śląska uczynił to trzykrotnie (raz w lidze, dwa razy w europejskich pucharach - przyp. red.). Jak zapewnia, fizycznie czuje się nieźle, chociaż liczy na więcej. - Jeszcze odrobinkę mi czegoś brakuje, ale robię wszystko, aby jak najszybciej złapać optymalną formę. Czy w razie zdobytej bramki powstrzyma się od szalonej radości? - Zobaczymy czy strzelę, później będę o tym myślał.

W wywiadach Kiełb często podkreśla, że przejście do obozu dwukrotnego mistrza Polski to dla niego awans sportowy, możliwość walki o coś więcej, niż tylko utrzymanie. Aktualne miejsce WKS-u w tabeli mocno temu zaprzecza. Presja kibiców nie pozostawia jednak żadnych wątpliwości. Drużyna Tadeusza Pawłowskiego musi wskoczyć na właściwe tory.

- Jest to odczuwalne, że kibice są tutaj nastawieni tylko na zwycięstwa. Oczywiście w każdym klubie tak jest, ale tutaj zauważyłem trochę inne podejście, ponieważ Wrocław jest większym miastem niż Kielce i tych kibiców jest więcej. Wszystko tak naprawdę zależy od nastawienia. Uważam, że ludzie, którzy sobie nie radzą z presją daleko w sporcie nie zajdą - kończy nasz rozmówca.

Sebastian Najman

Źródło artykułu: