- Gratuluję Arce zwycięstwa. Dziękuję także swoim chłopakom za walkę do samego końca. Niestety nasze braki kadrowe okazały się jednak zbyt duże, abyśmy mogli podjąć walkę z gdynianami przez 90 minut, chociaż długimi fragmentami dawaliśmy sobie radę. Uważam, że zaprezentowaliśmy taką prawdziwą góralską walkę - stwierdził po zakończeniu spotkania Robert Kasperczyk, opiekun Sandecji.
Jego piłkarze bardzo dobrze rozpoczęli sobotnie zawody z Arką w Gdyni. Goście już w 21. minucie spotkania objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Arkadiusz Aleksander, były piłkarz Arki. Podopieczni Kasperczyka grali ciekawą, ładną piłkę dla oka, kontrolując wydarzenia na boisku. Raz po raz zagrażali bramce Konrada Jałochy.
Po przerwie obraz gry kompletnie się zmienił. Do głosu doszli gdynianie, którzy w mgnieniu oka odrobili straty. Bramkę zdobył Paweł Abbott, a po chwili drugiego gola dołożył Michał Nalepa.
- Jestem zdania, że decydującym momentem było fatalne wyjście z szatni i stracony gol, który napędził gospodarzy. Indywidualny błąd mojego zawodnika spowodował, że gdynianie wrócili do gry. Później szybko straciliśmy drugą bramkę i Arka zaczęła grać swoje. Arka jest zbyt dobrym zespołem, by nie wykorzystać naszych błędów. Uważam, że straciliśmy frajerskie bramki - dodał Kasperczyk.
Dzięki temu zwycięstwu gdynianie awansowali na piąte miejsce. Sandecja spadła na 10. lokatę.