Der Mann meiner schlaflosen Nacht ist gerade in der Kabine eingetroffen. :-) Chapeau, @lewy_official #esmuellert pic.twitter.com/XnSs8SDTCk
— Thomas Müller (@esmuellert_) wrzesień 23, 2015
"Sprawca mojej nieprzespanej nocy właśnie przybył do szatni" - napisał w środę rano na Twitterze Thomas Mueller tuż przed treningiem. Początek sezonu należał do niego, strzelał więcej niż Polak. We wtorek role się odwróciły. O Robercie Lewandowskim mówi cały piłkarski świat. Polak nie dość, że trafił pięć razy, to na dodatek zajęło mu to niespełna dziewięć minut.
- Na pewno nie są wrogami, ale też nie są wielkimi przyjaciółmi. To po prostu koledzy z pracy, który lubią się i bardzo szanują. Wiemy też, że Robert bardzo lubi, kiedy ma obok siebie Thomasa – mówił nam niedawno niemiecki dziennikarz Sven Westerschulze z monachijskiej gazety "Tageszeitung".
Lewandowski i Mueller oczywiście rywalizują o to, który strzeli więcej goli. Jednak nie za wszelką cenę. Najlepszy przykład ich relacji to ostatni mecz poprzedniego sezonu. Bayern Monachium grał z 1.FSV Mainz (2:0) i miał rzut karny. Mueller jest numerem jeden do wykonywania jedenastek. Tyle, że Lewandowski miał szansę na koronę króla strzelców. Niemiec pozwolił więc Polakowi strzelać, dał szansę na gola. I nasz piłkarz trafił, ale okazało się, że 17 goli w sezonie to i tak za mało.
Królem strzelców został Alexander Meier z Eintrachtu Frankfurt (19 bramek).
Mueller strzelił 13 goli.
Dzięki wtorkowym bramkom reprezentant Polski przewodzi w klasyfikacji strzelców Bundesligi. Lewandowski strzelił osiem goli, Thomas Mueller - sześć.