Zdecydowanym faworytem sobotniej konfrontacji przy Zgody była Wisła Płock, jednak mecz nie ułożył się po myśli gości. Już w 13. minucie rzut karny wykorzystał Łukasz Winiarczyk.
Choć do przerwy nie padła już żadna bramka, to jeden z graczy Wisły otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Wojciech Łuczak w środku pola zaliczył faul, a po gwizdku sędziego z całej siły cisnął piłką o ziemię. Właśnie za to zachowanie musiał opuścić boisko.
Niemal całą drugą połowę Wisła musiała grać w osłabieniu, siły wyrównały się dopiero w 87. minucie, gdy za czerwoną kartkę boisko musiał opuścić Robert Menzel. Jednak w końcówce Nafciarze nie zdołali zmienić niekorzystnego rezultatu i Rozwój Katowice wygrał 2:1. - Bardzo mi zależało na tym zwycięstwie - przyznał trener Ślązaków, Mirosław Smyła.
Dla Rozwoju jest to pierwsze zwycięstwo pod wodzą Mirosława Smyły w bieżącym sezonie, tym cenniejsze, że wywalczone niespodziewanie z Wisłą, która przed rozpoczęciem kolejki była wiceliderem tabeli. Ślązacy przełamali serię pięciu porażek i mają już na koncie dwie wygrane.
- Ten mecz jest obrazem miejsca, w którym się znajdujemy. Po pierwsze zwycięstwo pokazuje, że możemy. Po drugie sami prokurowaliśmy kuriozalne sytuacje, co daje informację, ile pracy jeszcze przed nami. Po trzecie zespół Wisły Płock pokazał, jak powinno się grać w piłkę nożną. Dało mi to spotkanie naprawdę dużo - zaznaczył Smyła.
Rozwój wciąż jest nie tylko najsłabszym beniaminkiem I ligi, ale również najsłabszą drużyną w tabeli. W najbliższej kolejce zespół ten czeka kolejne wyzwanie, a mianowicie derby Katowic. Z GKS-em Rozwój zmierzy się w dniu 25 września.