Zawisza Bydgoszcz w pierwszej połowie prowadził 1:0. Kolejne dwa gole strzelili bytowianie, a w doliczonym czasie gry wynik ustalił Sylwester Patejuk. - Pierwsza połowa była pod nasze dyktando. Mieliśmy bardzo dużo dogodnych sytuacji, jednak większości nie udało nam się ich wykorzystać. W przerwie trener Kafarski nas rozczytał i przestawił swój zespół na ustawienie 4-4-2 i mieliśmy w związku z tym problemy. Cieszę się, że moja drużyna pozbierała się i pokazała charakter strzelając wyrównującą bramkę w końcówce. Chciałbym podkreślić, że Bytów to piękne miasto z ładnym zamkiem i dziękuję za gościnę - powiedział Daniel Osiński, szkoleniowiec klubu z województwa kujawsko-pomorskiego.
Mimo straty gola w samej końcówce, Tomasz Kafarski podkreślił, że szanuje punkt. - W tym meczu ponieśliśmy jedną porażkę i zarazem odnieśliśmy dwa zwycięstwa. Pierwsza wygrana to fakt, że na przerwę schodziliśmy zaledwie z jednobramkową stratą. Drugie zwycięstwo odnieśliśmy po korekcie, kiedy udało nam się zdobyć dwa gole. Groźnie było pod naszą bramką, ale nic nie zapowiadało wyrównania w ostatnich sekundach i to jest nasza porażka. Z perspektywy meczu nie wiem czy byliśmy lepsi na boisku. Wydaje mi się, że Zawisza pokazywał więcej jakości i optycznie było widać, że to goście mieli przewagę. Szanujemy punkt, bo nasz rywal to bardzo dobry zespół - ocenił trener Drutex-Bytovii.
Bramka w doliczonym czasie gry nigdy nie pozostaje obojętna dla zespołu, który go straci. - To jest piękno tego sportu, że w końcówkach dzieje się bardzo dużo, a czasem traci się bramki. Mieliśmy w tym momencie dwa razy piłkę pod kontrolą, a zbieg okoliczności doprowadził do rzutu wolnego, po którym straciliśmy bramkę. Wiemy doskonale jak mamy grać i w tym momencie też mieliśmy tę świadomość. Widocznie to wciąż za mało - zakończył Kafarski.