- Przyznam, że przy trzecim golu dla Legii spojrzałem na zegar. Mogły stać się bardzo złe rzeczy. W tym momencie byliśmy znokautowani. Jednak później parę naszych akcji i mecz zaczął się od nowa. Gol na 3:1 dodał nam otuchy. Gdybym strzelił na 3:2 to mogło być różnie - stwierdził po meczu Łukasz Surma, który na boisku widział już wiele, ale takiego początku jeszcze nie przeżył. - Jak można grać jeśli po pierwszej akcji traci się gola, a po dwunastu minutach trzy - pytał Tomasz Podgórski, który na boisku pojawił się po przerwie.
Piłkarze Ruchu Chorzów, pomimo fatalnego początku nie zwiesili głów i później potrafili nawiązać walkę z Legią, co w kontekście kolejnych ligowych gier może procentować. - Zdobyliśmy bramkę, mogliśmy kolejną, ale po przerwie goście wszystko mieli pod kontrolą wygraną dokumentując czwartym trafieniem. Oni tylko czekali na nasze błędy i skrzętnie je wykorzystywali. My graliśmy do końca, ale na Legię to nie wystarczyło - stwierdził Podgórski.
Jednym z wyróżniających się zawodników Ruchu był szybki pomocnik Kamil Mazek. Były piłkarz Legii zaliczył asystę przy trafieniu Mariusza Stępińskiego. - Po raz pierwszy brałem udział w takim meczu. Gol dodał nam skrzydeł, zaczęliśmy grać w piłkę. Łukasz Surma mógł strzelić na 3:2, ale bramkarz Legii wyszedł cało z opresji. Potem było już trudno - powiedział zawodnik. - Przespaliśmy początek i potem ciężko nam się było podnieść - dodał.
Już przed sezonem Waldemar Fornalik zaznaczał, że zespół Ruchu może dobre mecze przeplatać ze słabszymi. Wszak w składzie ma wielu młodych graczy, którzy nie zawsze grają równo. - Sukcesów w ten sposób się nie osiąga, trzeba grać równo cały czas. Po dobrym meczu z Górnikiem przegraliśmy, tak samo było po meczu z Wisłą kiedy w Białymstoku zagraliśmy bardzo źle - powiedział na koniec Łukasz Surma.