Legia słabsza od przeciętnych Duńczyków

PAP
PAP

Legia Warszawa w fatalnym stylu zaczęła rozgrywki w Lidze Europy. Po słabym meczu przegrała 0:1 z duńskim Midtjylland, teoretycznie najłatwiejszym rywalu w grupie.

Gdy w 61. minucie Michał Kucharczyk wyskoczył najwyżej do dośrodkowania Jakoba Poulsena z rzutu wolnego i wbił piłkę do własnej bramki, było to świetne podsumowanie dotychczasowej gry jego jak i całej Legii. Skrzydłowy, który od lat ma problem z osiągnięciem międzynarodowego poziomu, być może przypieczętował tym zagraniem swój los. Tym bardziej że z ławki mecz obserwował Ivan Trickovski, który w dalszej perspektywie może zająć miejsce Polaka.

Legia Warszawa zagrała piłkę przeciętną jak pogoda w duńskim Herning. W deszczowy i wietrzny dzień stołeczna ekipa zerwała z tradycją "po przeciętnym meczu w lidze następuje dobry w pucharach" i wybrała przeciętność na obu frontach. Drużynie wciąż brakuje wizji, wyćwiczonych schematów i przede wszystkim większej liczby okazji do strzelenia goli. Legia, która miała być wizytówką polskiego futbolu, po raz kolejny zaprezentowała to, czego fani nie lubią najbardziej czyli "typowy mecz walki".

Obiecujący początek

Gdy w drugiej minucie Nemanja Nikolić uderzył z dystansu, nie był to zwykły strzał, ale sygnał do natarcia. Legia Warszawa od początku starała się narzucić swój styl gry. Rywale ustawili się raczej defensywne i czekali na okazje do kontrataków.

FC Midtjylland z początku nie wyglądał na zespół, który mógłby sprawić wicemistrzom Polski poważniejsze kłopoty. Raczej na ekipę, którą zadowoli jeden punkt. A może nawet "po prostu dobry występ".

Okazje mieli Nemanja Nikolić, ale nie trafił głową w piłkę, i Aleksandar Prijović, któremu odskoczyła piłka. Z czasem ten obraz nieco się zmienił i goście częściej dochodzili do głosu.

Bezsensowny faul

Rywale próbowali akcji skrzydłami. Ich gra jest dość prosta, w przodzie wykorzystuje wysokiego napastnika i szybkich skrzydłowych. W tym Pione Sisto, pochodzącego z sudańskiej rodziny zawodnika, który od niedawna reprezentuje duńskie barwy. Piłkarz, który odrzucił warte 7 milionów euro oferty z West Ham i Ajaksu Amsterdam, w poprzednim sezonie był w znakomitej formie i to nim straszono piłkarzy Legii. Od kilku meczów nie może się jednak odnaleźć po niedawnej kontuzji.

Ale to nie on był architektem akcji, która dała prowadzenie gospodarzom. A właściwie Brazylijczyk Guilherme, który w bezsensowny sposób sfaulował Daniela Royera. Uderzył rywala w niegroźnej sytuacji łokciem, dostał żółtą kartkę i spowodował zagrożenie. Jak się potem okazało, śmiertelne.

Kilkanaście minut późnej winowajca mógł się zrehabilitować, ale jego strzał z kilkunastu metrów obronił bramkarz rywali, rezerwowy Mikkel Andersen. Może nie był to jakiś wybitny strzał, ale "jak się nie ma co się lubi"... a Legia nie miała wiele do powiedzenia. Nawet przy stanie 0:1 miała problem, by postawić wszystko na jedną kartę, zaryzykować. Faktem jest, że rywale byli świetnie zorganizowani w defensywie, ale wciąż był to rywal, który uchodził za najłatwiejszą z przeszkód w tej dość trudnej grupie.

Marek Wawrzynowski z Herning

FC Midtjylland - Legia Warszawa 1:0 (0:0)
1:0 - Michał Kucharczyk (sam.) 61'

Składy:

Legia: Kuciak - Bereszyński, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski - Guilherme, Furman, Vranjes (82' Makowski), Kucharczyk (74' Trickovski) - Prijović, Nikolić

Midtjylland: Andersen - Bak, Hansen, Sviatchenko, Novak - Sparv - Sisto (82' Onuachu), Poulsen, Andersson (46' Olsson), Royer - Rasmussen (89' Pusić)

Żółte kartki: Rasmussen, Poulsen (Midtjylland) oraz Guilherme, Furman, Kuciak (Legia).

Czerwona kartka: Dominik Furman /87' za drugą żółtą/ (Legia).

Sędzia: Huseyin Gocek (Turcja).

Widzów: 6798.

#dziejesiewsporcie: fenomenalny gol nożycami

Źródło artykułu: