Drużyna z Gdyni w ostatnich tygodniach spisuje się bardzo przeciętnie. Podopiecznym trenera Grzegorza Nicińskiego nie udało się w niedzielę pokonać Pogoni Siedlce, która po serii dobrych meczów, tym razem w Pruszkowie złapała zadyszkę.
- Chcieliśmy zdobyć trzy punkty i wydawało się, że je zdobędziemy prowadząc 1:0. Po minucie mieliśmy sytuacje na 2:0. Niestety dwa błędy, ten drugi to nie wiem nawet jak go opisać. Bramka, strzał z 40 metrów i przegrywaliśmy 2:1. Udało się odbić na 2:2. Wykorzystaliśmy tylko dwie sytuację. Ten punkt trzeba szanować, ale przyjechaliśmy po trzy oczka i nasza sytuacja w tabeli jest średnia - przyznał po meczu Grzegorz Niciński.
W pierwszej połowie piłkarze z Gdyni byli drużyną lepszą od siedlczan, którzy w dalszym ciągu nie mogą występować przed własną publicznością. W drugiej połowie zespół z Siedlec był jednak o wiele groźniejszy dla Arki. Niewiele brakowało, aby żółto-niebiescy wyjechali z Pruszkowa bez żadnej zdobyczy punktowej.
- Wybór naszej taktyki był świadomy. Oddaliśmy inicjatywę, wiedzieliśmy o wynikach Pogoni, która wygrała z Katowicami, wygrała w Płocku i liczyliśmy na swoje sytuacje, które mieliśmy. Nie zawsze się rzuca na rywala, idzie na wariata. Mieliśmy swój plan i prawie nam się udał. Tej bramki na 2:1 do teraz nie potrafię tego opisać. Trochę grałem w piłkę, ale nie wiem jak to wpadło. Ale takie rzeczy się dzieją - dodał opiekun Arki Gdynia.
Przypomnijmy, iż po bardzo dobrym początku rozgrywek, obecnie drużyna z Gdyni złapała wyraźną zadyszkę. Piłkarze Arki po siedmiu kolejkach zajmują 9. miejsce w lidze. W następnej serii gier podopieczni Grzegorza Nicińskiego podejmować będą Miedź Legnicę, która plasuje się trzy lokaty niżej od Arki.