Jeszcze pół roku temu Julian Weigl nie był piłkarzem szerzej znanym w Niemczech. Grał w reprezentacji do lat 20, nieźle radził sobie wprawdzie w TSV 1860 Monachium, ale jego drużyna walczyła tylko o utrzymanie w 2. Bundeslidze. Kiedy Borussia Dortmund postanowiła zapłacić za niego 2,5 mln euro, sądzono, że to inwestycja w przyszłość, a 19-latek początkowo będzie musiał pogodzić się z rolą rezerwowego.
[ad=rectangle]
Thomas Tuchel mogąc stawiać na doświadczonych Gonzalo Castro i Svena Bendera, posyła jednak do boju Weigla. Środkowy pomocnik w trzech z czterech dotychczasowych spotkań BVB o stawkę wystąpił w podstawowym składzie. Co więcej, przeciwko Borussii M'gladbach (4:0) grał po profesorsku i zebrał doskonałe recenzje. Zachowywał spokój na boisku, przerywał akcje rywali i wygrywał sporo pojedynków, znakomicie uzupełniając się z Ilkayem Gundoganem.
- Możemy mu tylko gratulować, że gra tak dobrze. Niezwykle szybko się uczy, na treningach zawsze daje z siebie absolutne maksimum, a do tego jest bardzo dobrze wychowanym młodym człowiekiem. Można na nim polegać - zachwala podopiecznego Tuchel. - Imponuje nie tylko jego pewność siebie, ale po prostu duże umiejętności. Jest naprawdę bardzo dobry, a pamiętajmy, że na jeszcze koniec poprzedniego sezonu walczył z TSV 1860 o utrzymanie w II lidze - przyznaje Michael Zorc.
Konkurencji ze strony Weigla muszą obawiać się nie tylko Bender i Castro, ale też po powrocie do zdrowia Nuri Sahin i Oliver Kirch, a także Moritz Leitner. Ten ostatni najprawdopodobniej jeszcze w sierpniu zmieni barwy klubowe, nie widząc dla siebie perspektyw w drużynie z Signal-Iduna Park.