Czarna sobota Prusaka - relacja z meczu Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław

Gospodarze ekspresowo objęli prowadzenie 2:0, a stracili je po błędach Sergiusza Prusaka. Olbrzymia przewaga Śląska w drugiej połowie przyniosła efekt w ostatniej minucie doliczonego czasu gry.

Obie drużyny nie postawiły na defensywny styl gry, co zaowocowało wieloma ciekawymi akcjami. W 10. minucie groźnie uderzył Dudu Paraiba i niepewnie piłkę odbił Sergiusz Prusak. Jak się okazało był to pierwszy z symptomów kiepskiej formy doświadczonego golkipera.
[ad=rectangle]
Tuż po upływie kwadransa prowadzenie objął Górnik Łęczna. Z lewej strony boiska dośrodkował Leandro, skiksował Mariusz Pawelec i stojący na 5. metrze Przemysław Pitry z zimną krwią pokonał zaskoczonego Mariusza Pawełka. 120 sekund później było już 2:0, a z ostrego kąta do siatki trafił Grzegorz Bonin.

Taki obrót wydarzeń nie podciął skrzydeł Śląskowi. Goście starali się odrobić straty i dopięli swego w 23. minucie, w czym pomógł im Prusak. 36-letni golkiper wyszedł daleko przed bramkę i został przelobowany przez Roberta Picha. Prusak nie popisał się też w 31. minucie, gdy odbił futbolówkę po uderzeniu Tomasza Hołoty i przy dobitce Kamila Bilińskiego nie miał już nic do powiedzenia.

W łęczyńskiej ekipie niezwykle aktywny był Bartosz Śpiączka. 23-letni napastnik grał z olbrzymim zaangażowaniem, o czym w końcówce pierwszej połowy przekonał się Pawełek. Śpiączka starł się z bramkarzem Śląska przy linii końcowej po walce o piłkę, do utarczki dołączyli się inni piłkarze, lecz arbiter szybko ostudził emocje.

Po przerwie odważniej zaatakował Śląsk i zdominował przeciwnika. Wrocławski zespół długo utrzymywał się przy piłce i zagrażał łęcznianom, a w 61. minucie zrehabilitował się Prusak. Najpierw obronił atomowy strzał Dudu Paraiby, a po chwili na linii złapał futbolówkę po główce Petera Grajciara.

Dominacja wrocławskiej ekipy nie podlegała dyskusji, mimo to chaotyczna obrona Górnika przynosiła efekt. Zielono-czarni od czasu do czasu starali się kontrować, jednak Pawełek nie dał się zaskoczyć po raz kolejny. Śląsk cały czas wierzył w wygraną i decydującego gola zdobył w ostatniej minucie doliczonego czasu gry! Obrońcy Górnika pozostawili bez opieki na 5. metrze Flavio Paixao, który nie zwykł marnować takich prezentów i zapewnił Śląskowi zwycięstwo.

Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław 2:3 (2:2)
1:0 - Pitry 16'
2:0 - Bonin 18'
2:1 - Pich 23'
2:2 - Biliński 31'
2:3 - Flavio 90+4'

Składy:

Górnik: Prusak 3 - Sasin 5, Szmatiuk 4, Bożić 5, Leandro 6 - Bonin 7, Nikitović 4 (75' Tymiński**), Pitry 5 (46' Piesio 5), Nowak 4, Cernych 4 - Śpiączka 6 (65' Świerczok 4).

Śląsk: Pawełek 4 - Pawelec 3, Celeban 6, Kokoszka 5, Duda Paraiba 7 - Flaxio Paixao 7, Hołota 6, Hateley 5, Grajciar 5 (84' Ostrowski **), Pich 6 (60' Danielewicz 6) - Biliński 4 (69' Kiełb 5).

Żółte kartki: Nikitović, Nowak, Pitry, Śpiączka (Górnik) oraz Kokoszka, Pawełek (Śląsk).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów: 3500.

* Oceny piłkarzy. Skala 1-10 (wyjściowa 6) ** Grał zbyt krótko, aby go ocenić
[event_poll=52759]