Zimny prysznic dla Korony - relacja z meczu Korona Kielce - Cracovia

Trzy gole zobaczyli kibice na inaugurację 5. kolejki Ekstraklasy. Ekipa prowadzona przez Jacka Zielińskiego bez większego problemu zdobyła komplet punktów w starciu z beznadziejnie dysponowaną Koroną.

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo kilku problemów kadrowych, w wyjściowym składzie Korony doszło do tylko jednej zmiany. W miejsce leczącego uraz Piotra Malarczyka sztab szkoleniowy posłał Krzysztofa Kiercza. Początkowo wydawało się, że roszada ta nie wpłynęła źle na grę złocisto-krwistych. Pierwszy kwadrans był w wykonaniu podopiecznych Marcina Brosza bardzo obiecujący. Był pressing, groźne dośrodkowania i determinacja. Zabrakło najważniejszego - gola.
[ad=rectangle]

Sytuacja diametralnie zmieniła się w 19. minucie, kiedy z powodu kontuzji murawę  musiał opuścić Siergiej Pilipczuk. Od tego momentu kielczanie całkowicie "stanęli". W ich poczynania wdarły się nerwy, zabrakło pomysłu na ofensywę, a i obrona stała się bardziej "elektryczna". To wszystko zostało szybko wykorzystane przez grających z akcji na akcję coraz pewniej krakowian, którzy w 21. minucie otworzyli wynik. Piękną, dynamiczną akcję - składającą się z trzech podań - pewnym uderzeniem z pola karnego wykończył Deniss Rakels.

W kolejnych fragmentach zawodnicy Jacka Zielińskiego kontrolowali boiskowe wydarzenia, od czasu do czasu szukając kolejnego trafienia. Nie robili tego jednak z dużą zawziętością, co powodowało, że pojedynek na Kolporter Arenie nie był specjalnie emocjonujący. Korona natomiast nie potrafiła wskoczyć na właściwe tory, czym mocno irytowała licznie przybyłych kibiców. Gdy wydawało się, że do przerwy nic już nie ulegnie zmianie, drugi poważny błąd obrońców Korony został wykorzystany przez pozostawionego bez opieki Mateusza Cetnarskiego.

Na drugie 45 minut gospodarze wyszli pełni wiary w odrobienie strat. Nie przypuszczali jednak, że rywal tak szybko zada kolejny cios. W 49. minucie Bartosz Kapustka zwieńczył swój kapitalny rajd - będący ozdobą spotkania - efektownym golem z dystansu. W 52. minucie trener Brosz chcąc jeszcze poderwać swój zespół do walki wpuścił ruchliwego Tomasza Zająca.

W 62. minucie Scyzory mogły zdobyć bramkę honorową. Ale groźną sytuację ofiarną interwencją wyjaśnił jeden z obrońców Pasów, ratując tym samym swoją drużynę. Przyjezdni mogli sobie pozwolić na spokój, dlatego też oddali pole stojącemu pod ścianą przeciwnikowi. A ten ciągle nie radził sobie w ataku pozycyjnym. Większość nieźle zapowiadających się akcji zespołu z ulicy Ściegiennego kończyła się w ich najważniejszym momencie.

W 74. minucie bliski szczęścia był Zając. Były zawodnik Wisły Kraków nie trafił do siatki z najbliższej odległości. Końcówka nie wpłynęła znacząco na przebieg tej rywalizacji. Korona biła głową w mur. Cracovia zaś wyczekiwała ostatniego gwizdka... chociaż w 79. minucie powinna prowadzić 4:0. Mateusz Cetnarski przegrał wtedy pojedynek sam na sam z Dariuszem Trelą. Minutę później Aleksandrs Fertovs huknął w poprzeczkę. Ostatecznie ekipa z Małopolski w pełni zasłużenie wygrała po raz trzeci w sezonie.

Korona Kielce - Cracovia 0:3 (0:2)
0:1 - Deniss Rakels 21'
0:2 - Mateusz Cetnarski 45+1'
0:3 - Bartosz Kapustka 49'

Składy:

Korona Kielce: Dariusz Trela 4* - Vladislavs Gabovs 2, Krzysztof Kiercz 2, Radek Dejmek 3, Kamil Sylwestrzak 3 - Paweł Sobolewski 2 (52' Tomasz Zając 4), Aleksandrs Fertovs 2, Vlastimir Jovanović 3, Marcin Cebula 3 (77' Hubert Laskowski**), Siergiej Pilipczuk** (19' Nabil Aankour 2) - Michał Przybyła 4.

Cracovia: Krzysztof Pilarz 6 - Jakub Wójcicki 6, Sreten Sretenović 6, Piotr Polczak 6, Hubert Wołąkiewicz 6 (83' Deleu**) - Deniss Rakels 7, Damian Dąbrowski 7, Bartosz Kapustka 7, Marcin Budziński 7 (68' Erik Jendrisek**), Mateusz Cetnarski 7 - Dariusz Zjawiński 6 (77' Łukasz Zejdler**).

Żółte kartki: Michał Przybyła, Radek Dejmek (Korona).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 8368.

* Oceny piłkarzy. Skala 1-10 (wyjściowa 6)
** Grał zbyt krótko, aby ocenić
[event_poll=52762]

Źródło artykułu: