Podopieczni Grzegorza Nicińskiego w tym sezonie spudłowali już pięć rzutów karnych! Kiepską serię rozpoczął Marcus Vinicius da Silva, który pomylił się w meczu inauguracyjnym I ligi z Zawiszą Bydgoszcz. Żółto-niebiescy prowadzili wówczas 1:0 i już do przerwy mogli mieć dwubramkową przewagę. Skrzydłowy Arki fatalnie uderzył futbolówkę z 11 metrów, nie sprawiając żadnych problemów Łukaszowi Sapeli.
[ad=rectangle]
Niekorzystną passę w Płocku przedłużył Krzysztof Sobieraj, którego strzał obronił Seweryn Kiełpin. Na jego szczęście, Arka wygrała ten mecz 2:0 i przywiozła do Gdyni cenne trzy punkty.
W ostatnią środę w Pucharze Polski żółto-niebiescy udowodnili, że nie są mocni w tym elemencie piłkarskiego rzemiosła. To właśnie rzuty karne zadecydowały o dalszych losach Arki i Chojniczanki Chojnice w tych rozgrywkach. Po 120 minutach było 1:1 (gole Michał Renusz i Tomasz Mikołajczak).
W serii "jedenastek" żółto-niebiescy pomylili się aż trzykrotnie! Niecelnie uderzali: Antoni Łukasiewicz, Rafał Siemaszko i Sebastian Szerszeń. Po zakończeniu spotkania Grzegorz Niciński nie ukrywał swojego rozczarowania.
- Te nieszczęsne rzuty karne - kręcił głową opiekun Arki, który po chwili dodał: Trzeba się z tym pogodzić, bo życie toczy się dalej. Mam nadzieję, że w meczu z GKS-em Katowice będziemy mieli rzut karny i w końcu skutecznie go wyegzekwujemy. Ta seria niewykorzystanych "jedenastek" ciągnie się za nami i nie ma co ukrywać, że czas to przełamać. To jest niepokojące - stwierdził Grzegorz Niciński.
Szkoleniowiec żółto-niebieskich w tym momencie koncentruje się już na sobotnim meczu z GKS-em Katowice. - Nie ma co już tego rozpamiętywać. Takie jest życie. Trzeba o tym zapomnieć i iść dalej. W sobotę czeka nas bardzo trudny mecz z GKS-em Katowice. W środowym spotkaniu dokonałem kilku roszad w składzie, by ocenić każdego piłkarza. Część z nich zaprezentowała się lepiej, niektórzy wypadli nieco gorzej - zaznaczył Niciński.