Pogoń Szczecin nie miała tradycyjnie szczęścia w losowaniu Pucharu Polski. Dopiero wchodzi do gry, a już musi zmierzyć się z Jagiellonią Białystok, która występowała niedawno w Lidze Europy. Czesław Michniewicz ponownie spotka się ze swoim, dobrym znajomym Michałem Probierzem.
[ad=rectangle]
- Na samym początku mamy trudnego rywala. To będzie jeden z najciekawszych pojedynków w tej rundzie. Nie marudzimy, nie załamaliśmy się po losowaniu. Jak chcesz zdobyć puchar, to nie możesz sobie wybierać przeciwnika, a po drugie dobrze nam się gra w piłkę z dobrymi zespołami. Wszystko może się zdarzyć, to tylko jeden mecz - ocenił szkoleniowiec.
Drużyny rywalizują od kilku sezonów w Ekstraklasie, ale w pucharze nie zagrały od czasu pamiętnego finału z 2010 roku. Pogoń ma z Jagą rachunki do wyrównania. Jeszcze jako I-ligowiec przegrała 0:1 w meczu pełnym kontrowersji. Sędzia Robert Małek nie gwizdnął rzutu karnego po faulu na pomocniku Pogoni - Marcinie Bojarskim.
Dla zespołu z Pomorza Zachodniego najbliższe dni są trudne sportowo i logistycznie. Problemu dołożyła jej Ekstraklasa SA, która wyznaczyła mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała na poniedziałek.
- Cały tydzień spędzimy w podróży. Po Białymstoku mamy mecz w Bielsku-Białej. Gdyby był w piątek albo sobotę, to pojechalibyśmy za jednym zamachem, a tak wracamy do Szczecina. Rozważaliśmy różne warianty logistyczne - opowiadał Michniewicz.
Ostatecznie Pogoń poleciała na mecz w Pucharze Polski samolotem. Pomeczową noc ze środy na czwartek spędzi w hotelu w Warszawie, po czym wróci do Szczecina i po dwóch dniach lekkich treningów pojedzie autokarem pod Klimczok.