"Najgorsza drużyna świata": piłkarze wyglądają jak emeryci, nie mają zębów

To miejsce słynie z niespotykanie wysokiego współczynnika otyłości wśród mieszkańców. Aż 90 procent tubylców przypomina bardziej sumitów niż piłkarzy. Mimo to udało się zbudować prawdziwy zespół.

- Kiedy Anglia nie zakwalifikowała się do mistrzostw Europy 2008, pomyślałem, że skoro taki nieudacznik jak Steve McLaren może być selekcjonerem, to czemu nie mogę spróbować i ja - wspomina Matthew Conrad. - Znalazłem stronę internetową piłkarskiej federacji Pohnpei, która wyglądała, jakby była stworzona trzydzieści lat temu i wysłałem maila. Napisałem: chcę zostać trenerem waszej kadry.
[ad=rectangle]
Do Australii dwa tysiące kilometrów

Jak szybko wiadomość została wysłana, tak szybko Conrad o niej zapomniał. Uczył się na studiach reżyserskich, marzył o wielkich produkcjach fabularnych. Jednocześnie był zapalonym kibicem piłkarskim i szalonym, młodym londyńczykiem. - Ten mail był żartem, nie przywiązywałem do niego większej wagi - mówił w rozmowie z serwisem vice.com.

Kilka tygodni później otrzymał odpowiedź, która rozpoczęła największą przygodę w jego życiu. Został selekcjonerem. Postanowił szybko sprawdzić w internecie, gdzie właściwie leży Pohnpei. - Nazwa kojarzyła mi się ze starożytnością, z Grecją - przyznał. - Jak zobaczyłem, że to wyspa na Oceanie Spokojnym, którą od cywilizacji, czyli Australii, dzieli ponad dwa tysiące kilometrów, lekko się przeraziłem.

Conrad postanowił zabrać ze sobą przyjaciela - Paul Watson jest dziennikarzem sportowym, byłym piłkarzem (amatorem) i wielkim kibicem futbolu. - Stwierdziłem, że w dwójkę będzie raźniej - dodał.

Obaj spotkali się w Londynie z byłym trenerem zespołu Pohnpei - Charlesem Musaną. Ten przekonał ich, że powinni przyjąć ofertę. Załatwianie formalności, pozyskiwanie sponsorów, aby pokryć ogromne koszty biletów lotniczych, zamykanie swoich spraw na Wyspach Brytyjskich - to wszystko bardzo długo trwało. W końcu wylądowali na egzotycznej wyspie.

Otyłość, cukrzyca, brak zębów

- Wyszliśmy z samolotu i zobaczyliśmy bardzo otyłego człowieka, potem drugiego, trzeciego, wszyscy wyglądali jak sumici - stwierdził Watson.

Rzeczywiście, na wyspie mieszka ogromny odsetek ludzi z nadwagą. Największy na całym świecie. Wedle oficjalnych badań, ponad 90 procent mieszkańców Pohnpei ma poważny problem z wagą, a jedna trzecia cierpi na zaawansowaną cukrzycę. To głównie efekt rozwoju cywilizacji. - 30 lat temu dotarły w to miejsce słodzone napoje gazowane, hamburgery i popcorn - biją na alarm nieliczni lekarze, którzy próbują ratować zdrowie tubylców.

Na dodatek mieszkańcy tej wyspy są uzależnieni od żucia liści betel. - To gorsze niż papierosy - powiedział Watson. - Żują to cały czas, 24 godziny na dobę. Psują im się od tego zęby, potem wypadają, 20-latkowie wyglądają jak emeryci, są tak zniszczeni.

W takim kraju trudno o popularyzację sportowego trybu życia. Zwłaszcza że jedyne boisko piłkarskie na wyspie było nieużywane od kilku lat, od ostatniego meczu międzynarodowego. Kiedy nowi selekcjonerzy po raz pierwszy przyjechali, aby je obejrzeć... - Zobaczyliśmy jedno wielkie bagno, w którym rządziły setki ogromnych ropuch - opisał Watson w swojej książce "Up Pohnpei: Leading the ultimate football underdogs to glory", która powstała na podstawie doświadczeń zdobytych na tej wyspie. - Poprzeczki zgniły, bramki się zawaliły. Zaczynaliśmy od podstaw. Czuliśmy się jak w XIX wieku.

Napastnik, który bał się główkować

Anglicy musieli znaleźć miejsce, w którym przeprowadziliby swoisty casting na piłkarzy, a potem regularne treningi. Na pierwsze zajęcia przyszło sześć osób, między innymi napastnik, który panicznie bał się główkować czy bliźniacy, którzy wchodząc wślizgiem wyglądali, jakby w dzieciństwie oglądali za dużo filmów z Brucem Lee w roli głównej. Na dodatek jedyna sala, która nadawała się na zajęcia była położona nad zagrodą wypełnioną setkami świń. - Zapach był koszmarny. Zatykało nas - przyznał Conrad.

Z tygodnia na tydzień chętnych do uczestnictwa w treningach przybywało. Po kilku miesiącach okazało się, że niektórzy boso szli po kilkanaście kilometrów w strugach deszczu (Pohnpei to jedno z najbardziej deszczowych miejsc świata), aby tylko grać w piłkę. - Pokochali futbol - cieszył się Watson.

Kiedy Anglicy opuszczali wyspę, działała już tam liga zrzeszająca siedem klubów. Oczywiście całkowicie amatorskich. - Najważniejsze jednak, że udało nam się przekonać ponad 100 osób, że warto raz w tygodniu przyjść na stadion, założyć buty piłkarskie i pobiegać, przy okazji świetnie się bawiąc - dodał Conrad.

Anglicy osiągnęli o wiele cenniejszy sukces, niż zorganizowanie ligi. Poprowadzili reprezentację wyspy do historycznego zwycięstwa na arenie międzynarodowej. - Kiedy w listopadzie 2007 zastanawiałem się nad wysłaniem maila z propozycją pracy, zerknąłem na ostatnie miejsca rankingu FIFA - wspomniał Conrad. - Andora, Somalia, Papua Nowa Gwinea. To były za silne zespoły. Znalazłem listę reprezentacji niezrzeszonych w światowej federacji. Grenlandia, Zanzibar, Tybet, dalej mnie to nie przekonywało. W końcu moim oczom ukazały się słowa jednego z artykułów: ten zespół nigdy nie wygrał meczu, jest uważany za najgorszy na ziemi. Od razu wiedzieliśmy, że tego szukaliśmy.

1:16 z Guam, 1:12 z Wyspami Mariańskimi, 1:7 z Palau. - To rzeczywiście była najgorsza ekipa na świecie - śmiał się Watson. W październiku 2010 roku nastąpił przełom. Piłkarze z Pohnpei polecieli na wyspę Guam i tam pokonali aż 7:1 zespół złożony z piłkarzy miejscowej ligi (FC Crushers). - Kiedy wróciliśmy do domu, witały nas setki ludzi - mówił ze łzami w oczach Conrad. - [i]Nigdy w życiu nie czułem takiej dumy. Ci ludzie nas kochali za to, że daliśmy im nadzieję.

[/i]

- E tam, kochali nas, bo przestali być najgorszą drużyną świata - żartował Watson.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Związek Piłkarski Pohnpei chce wejść w struktury FIFA, zbudować nowy stadion, halę, zainwestować w młodzież. - Mimo że na początku ta historia była żartem, to teraz jestem dumny, że w niej uczestniczyłem - zdradził Conrad.

Anglicy nie pracują już w Pohnpei. Watson od 2013 roku rozwija futbol w Mongolii. Azjaci zajmują obecnie 199. miejsce (na 209 sklasyfikowanych reprezentacji) w rankingu FIFA. - Moim celem jest awans o kilkadziesiąt pozycji - przyznał w jednym z wywiadów. - Zamierzam tego dokonać.

Jest szansa na sukces. W końcu Watson to specjalista od beznadziejnych przypadków.

Źródło artykułu: