Miniony sezon dla GKS-u Tychy zakończył się klęską. Klub pod wodzą Tomasza Hajty w kiepskim stylu spadł z I ligi. Tyszanie na przestrzeni całego sezonu zdobyli więcej punktów tylko od Widzewa Łódź, a także byli jedynym zespołem na zapleczu ekstraklasy, który nie odniósł żadnego zwycięstwa na wyjeździe. W GKS-ie chcą jak najszybciej zapomnieć o nieudanym poprzednim sezonie, a w następnym chcą świętować awans na zaplecze ekstraklasy.
[ad=rectangle]
Właśnie taki cel postawiony został przed nowym trenerem tyskiego klubu. - Na pewno celem jest awans, klub ma trzyletni projekt. Mój kontrakt zawiera zapis rok plus dwa. Celem jest powrót do I ligi, bo przede wszystkim po spadku budżet jest okrojony i żeby lepsza organizacja finansowa wróciła, to potrzebny jest ten awans. Mówię głośno, że teraz chcę mniej rozmów o awansie, a chcę więcej rozmów na temat bieżącej sytuacji i układania organizacyjno-personalnego drużyny. To jest gorąca sprawa i ona w tej chwili jest kluczowa jeżeli chodzi o to, co może być za rok - ocenił Kamil Kiereś.
18 lipca meczem sparingowym z 1.FC Koeln otwarty zostanie nowoczesny stadion w Tychach. Dla zawodników gra na nowym obiekcie ma być dodatkową motywacją. - II liga na pewno nie będzie łatwą ligą. Kiedy walczyłem z Bełchatowem o awans w I lidze, to nie jest spacerek, nawet wtedy, gdy ma się zespół poukładany. Rywale na boisku nie leżą i każda z drużyn ma swój potencjał. Nowy stadion to też większe oczekiwania i inna gra. Dla wielu moich zawodników będzie to taka namiastka czucia się jakby grali na stadionie w ekstraklasie. Ja tej presji się nie obawiam, żyję z nią od czterech lat jako samodzielny trener. "Jadłem" tę presję na stadionach ekstraklasy w różnych momentach i myślę, że to nie jest problem - przyznał Kiereś.
W porównaniu do poprzedniego sezonu kadra tyskiego klubu zostanie mocno przebudowana. Na tę chwilę jej większość stanowią młodzieżowcy i to właśnie na nich oparta będzie gra GKS-u Tychy. - Chcę w szatni zawodników, którzy będą chcieli być w Tychach, walczyć z determinacją na boisku. Nie lubię piłkarzy narzekających, na razie jesteśmy grupą zawodników i chciałbym, by za jakiś czas mogliśmy powiedzieć o sobie "drużyna" -powiedział Kiereś.
Jeszcze w poprzednim sezonie trener GKS-u Tychy pracował w ekstraklasie. Czy praca w II lidze nie jest dla niego krokiem w tył? - Nie nazywam tego w ten sposób. To nie jest taka sytuacja, że musiałem przyjść do Tychów, bo nie miałem pracy. Pracowałem ostatnie cztery lata w ekstraklasie i I lidze w Bełchatowie. Były też oferty z innych klubów, z ekstraklasy. Jednak oferta z Tychów była bardzo poważna i konkretna, był przedstawiony pewien projekt. Spotkaliśmy się w połowie drogi. Życie jest takie, że czasami trzeba ten krok w tył wykonać. Widzę, że jest szansa, by ciężko pracując zebrać owoce - stwierdził trener tyskiego klubu.