Lech Poznań zmierza po mistrzostwo Polski. Trzy przeszkody dzielą Kolejorza od wyczekiwanych przez pięć lat złotych medali. Nie powinien sobie pozwalać na potknięcia, ponieważ czuje na plecach oddech Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok. Pierwsze spotkanie z trzech finałowych zagra w niedzielę z Pogonią Szczecin.
[ad=rectangle]
Portowcy grają już co najwyżej o "medal z kartofla". Ich statystyki nikogo na kolana nie rzucą. Od pięciu kolejek nie wygrali, a licznik ich niepowodzeń w grupie mistrzowskiej nabił już 11 spotkań od reformy ligi. Nie grają jednak źle. Miewają przebłyski dobrego futbolu, a co jeszcze ważniejsze - mają patent na punktowanie w Poznaniu.
Generalny bilans Pogoni z Lechem to 26 zwycięstw Portowców, 22 remisy i 17 porażek. Dla kibiców w stolicy Pomorza Zachodniego wszystkie te konfrontacje były jednymi z najważniejszych w kalendarzu. Tak samo jest teraz, choć tym razem ich zorganizowana grupa nie może zameldować się przy Bułgarskiej. Muszą pokutować za zachowanie w trakcie meczu z Cracovią.
Szczecinianie przegrali ostatni raz w Poznaniu w 2006 roku. Na przebudowanym stadionie gościli sześciokrotnie. Przed Euro 2012 dwukrotnie pokonali Wartę, choć w obu tych meczach gonili wynik. Następne konfrontacje były już z klubem numer 1 w stolicy Wielkopolski. Pogoń nie przegrywała nawet, gdy znajdowała się w sportowym dołku.
23 września 2011 roku padł remis 1:1 po golach Bartosza Ślusarskiego i Donalda Djousse. Pojedynek został zapamiętany dzięki interwencjom Radosława Janukiewicza i kuriozalnemu strzałowi "Ślusarza". Napastnik Lecha nie trafił do pustej bramki po wymanewrowaniu golkipera. W końcówce na pierwszym planie byli weterani obu klubów. Edi Andradina złapał czerwoną kartkę, a Piotr Reiss nie zdołał dać Lechowi wygranej, choć grali z przewagą zawodnika.
W następnym sezonie doszło do powtórki wyniku, a także historycznego zwycięstwa Portowców. Historycznego, bo pierwszego od 17 lat u Lecha. Kolejorz prowadził dzięki Manuelowi Arboledzie, ale po przerwie gole dla Pogoni zdobyli Adam Frączczak i Marcin Robak. Duet ten pozostaje w kadrze zespołu, ale akurat "Robaczek" nie może grać z powodu kontuzji.
Ustępujący król strzelców T-Mobile Ekstraklasy jest katem Lecha. Trafia do jego bramki w niemal każdych okolicznościach. Nie inaczej było we wcześniejszych meczach obecnego sezonu. Przy Bułgarskiej wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, ale razem z partnerami cofnęli się za głęboko i stracili tę minimalną przewagę. Skończyło się ponownie wynikiem 1:1.
W niedzielę czas na rewanż. Gospodarze zagrają pod presją, ponieważ są blisko mistrzostwa Polski, a na dodatek mierzą się z osłabionym kadrowo rywalem. Pogoń faworytem nie będzie, ale nie ma nic do stracenia, a że w Poznaniu grać lubi i potrafi, pokazał kilkakrotnie. Kibice oczekują, że podtrzyma passę na terenie wielkiego rywala.