Dziennikarze angielskiego "Daily Mail" - powołując się na artykuł w "Bildzie" - wyciągnęli na światło dzienne bardzo ciekawą historię dotyczącą Roberta Lewandowskiego. Szef Borussii Dortmund, Hans-Joachim Watzke, został zapytany przez dziennikarzy o Kevina de Bruyne. 24-letni Belg jest obecnie jednym z najbardziej łakomych kąsków na rynku transferowym. O piłkarza VfL Wolfsburg pytają szefowie Manchesteru City, Paris St. Germain i Bayernu Monachium.
[ad=rectangle]
Dlaczego De Bruyne nie trafił latem 2013 roku do Borussii? Piłkarz miał wówczas podpisany kontrakt z Chelsea Londyn, wrócił właśnie z udanego wypożyczenia do Werderu Brema, a Watzke pojechał do stolicy Anglii, aby porozmawiać o transferze do Dortmundu. - Potwierdzam, chcieliśmy do wtedy kupić, widzieliśmy ogromny potencjał - przyznał szef BVB.
Watzke przyleciał więc do Anglii i... bardzo szybko wrócił do Niemiec. Usłyszał od szefów Chelsea (przypomnijmy, iż właścicielem klubu jest rosyjski miliarder - Roman Abramowicz), że nie będą rozmawiali o transferze, bo są wściekli na Roberta Lewandowskiego (wówczas grał w Borussii). - Czuli się sfrustrowani tym, że Robert odmówił im podpisania umowy - powiedział Watzke. - Nie rozumieli dlaczego polski napastnik odrzucił ich propozycję. Przecież zaoferowali świetne warunki finansowe.
Przypomnijmy, że Lewandowski postanowił nie podpisywać umowy latem 2013 roku, bowiem w styczniu 2014 mógł porozumieć się w nowym klubem (padło w końcu na Bayern Monachium) i przejść kilka miesięcy później jako wolny zawodnik. De Bruyne? Ostatecznie Jose Mourinho zgodził się na jego przejście do Bundesligi, ale nie do Borussii, a do VfL Wolfsburg. Piłkarz zmienił klub w styczniu 2014 za 17 milionów funtów.