Mistrzowie Polski po komplet punktów sięgnęli w kontrowersyjnych okolicznościach. Zwycięstwo Wojskowym zapewnił Orlando Sa po rzucie karnym w... ósmej minucie doliczonego czasu gry. Kilka chwil wcześniej sędzia Paweł Gil mógł wskazać na jedenasty metr pod drugim polem karnym, faulu na Przemysławie Frankowskim arbiter się jednak nie dopatrzył.
[ad=rectangle]
- Widziałem powtórki ostatniej akcji i sędzia miał rację. Zgadzam się z jego decyzją - podkreśla trener Berg. - Rzut karny dla nas został podyktowany słusznie. Jeżeli chodzi o sytuację z Przemysławem Frankowskim, była ona trudna do oceny. Kiedy zawodnicy szybko się obracają, trudno jest interpretować takie akcje. Widziałem wiele podobnych sytuacji i nigdy nie kończyły się one rzutami karnymi.
Norweg podkreśla, że jego zespół zasłużył na zwycięstwo. - Wypracowaliśmy sobie osiem, dziewięć bardzo dobrych sytuacji. Rywale mieli takich dwie albo trzy. Mogliśmy wygrać 3:0 albo 4:1 - nie kryje szkoleniowiec Wojskowych.
- To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu - podsumowuje Berg. - Oczywiście ciężko utrzymać wysoki poziom grania przez dziewięćdziesiąt minut. Moi zawodnicy się jednak nie poddali i pokazali odpowiednią postawę. Zdobyliśmy w tym sezonie wiele goli w ostatnim kwadransie. Bramka strzelona w końcówce na pewno smakuje lepiej niż taka z dziesiątej minuty. Walka o mistrzostwo? Naciskamy Lecha, nigdy się nie poddamy.
[event_poll=52066]