Uroczystości pogrzebowe Dawida Dziedzica były wielką manifestacją solidarności kibiców z całej Polski. W ostatniej drodze 27-latkowi towarzyszyło blisko 2,5 tys. fanów, którzy zawiesili na ten dzień podziały klubowe i ramię w ramię maszerowali w żałobnym kondukcie.
W potężnym gronie kibiców - obok barw Concordii Knurów i Górnika Zabrze - można było zauważyć szale innych klubów ze Śląska m.in. Ruchu Chorzów, Piasta Gliwice, Polonii Bytom, GKS-u Katowice, GKS-u Tychy, Energetyka ROW Rybnik, GKS-u Jastrzębie Zdrój, Rakowa Częstochowa czy Zagłębia Sosnowiec.
[ad=rectangle]
Nie brakowało też kibiców z innych polskich klubów m.in. Lecha Poznań, Wisły Kraków, Cracovii, Śląska Wrocław, Jagiellonii Białystok, Pogoni Szczecin, ŁKS-u Łódź, Motoru Lublin, Wisłoki Dębica, Górala Żywiec, KKS Kalisz, Stali Sanok, Chemika Kędzierzyn-Koźle czy żużlowego SPAR Falubazu Zielona Góra.
Podczas spuszczania trumny z ciałem zmarłego do grobu - fani odpalili kilkaset rac, wielu z nich składało także kwiaty i wieńce z klubowymi szarfami. W pogrzebie uczestniczyła też oficjalna delegacja Górnika z klubowym sztandarem.
Po zakończeniu uroczystości pogrzebowych kibice w marszu milczenia udali się pod Komisariat Policji w Knurowie, gdzie zapalili znicze. Odwiedzili też stadion Concordii, gdzie zginął kibic. Co godne uwagi, mimo ogromu fanów i różnic w ich codziennych sympatiach - nie doszło do naruszenia przepisów czy utarczek ze służbami porządkowymi.
Dawid Dziedzic zmarł w wyniku wykrwawienia się po postrzale gumową kulą wystrzeloną przez policjanta w okolice barku, kiedy wybiegł na murawę i podążał w kierunku kibiców gości podczas sobotniego meczu Concordii z Ruchem Radzionków. Osierocił 6-letniego syna.