Obie drużyny zapowiadały przed pierwszym gwizdkiem, że interesuje je tylko komplet punktów i na potwierdzenie tych słów nie trzeba było długo czekać. Już po zaledwie 30 sekundach Lechia mogła prowadzić, ale Maciej Makuszewski nie wykorzystał dogodnej okazji. W 7. minucie worek z golami rozwiązał się na dobre, a z trafienia cieszył się Olivier Kapo, pokonując Mateusza Bąka potężnym strzałem z ostrego kąta.
[ad=rectangle]
Nastawieni na kontrataki podopieczni Ryszarda Tarasiewicza w 13. minucie prowadzili już 2:0. Po znakomitym prostopadłym podaniu Kapo, w polu karnym gości znalazł się Luis Carlos - Brazylijczyk zmieścił futbolówkę tuż przy dalszym słupku. Odpowiedź walczącej o miejsce w grupie mistrzowskiej ekipy z Gdańsk przyszła po kilkunastu sekundach. Skutecznością pod bramką Vytautasa Cerniauskasa wykazał się wówczas Kevin Friesenbichler.
Spotkanie było prowadzone w żywym tempie, dlatego w kolejnych fragmentach mogło podobać się jeszcze bardziej. Gracze Jerzego Brzęczka robili wszystko, aby jak najszybciej wyrównać stan rywalizacji i dopięli swego w 18. minucie. Piłka po strzale Gersona odbiła się od słupka i spadła wprost pod nogi Macieja Makuszewskiego, a ten pokonał Cerniauskasa. Po niezwykle szalonych dwudziestu minutach nadszedł okres gry obfitującej w mniejszą liczbę klarownych sytuacji podbramkowych. O nudzie nie można było jednak mówić, ponieważ praktycznie każda próba jednych i drugich niosła za sobą zagrożenie. Tak było chociażby po uderzeniu z rzutu wolnego Sebastiana Mili.
Wraz ze zmianą stron pojedynek w stolicy woj. świętokrzyskiego przestał trzymać w aż takim napięciu. Na murawie w dużej mierze dominowała niedokładność i nerwowość. Drużyną lepiej zorganizowaną byli jednak koroniarze, i to oni w 71. minucie ponownie wyszli na prowadzenie. Podanie Luisa Carlosa wykorzystał wprowadzony na boisko siedem minut wcześniej Rafael Porcellis. W końcówce goście próbowali odrobić jednobramkową stratę, mocno naciskając cofniętych do defensywy kielczan. Mimo wielu dośrodkowań i uderzeń z dystansu wynik nie uległ zmianie - duża w tym zasługa świetnie interweniującego Cerniauskasa - i komplet punktów został przy Ściegiennego. Porażka z Koroną nie zaszkodziła Lechii, która utrzymała miejsce w pierwszej ósemce.
Korona Kielce - Lechia Gdańsk 3:2 (2:2)
1:0 - Olivier Kapo 7'
2:0 - Luis Carlos 13'
2:1 - Kevin Friesenbichler 14'
2:2 - Maciej Makuszewski 18'
3:2 - Rafael Porcellis 71'
Składy:
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Kamil Sylwestrzak, Leandro - Jacek Kiełb (87' Siergiej Pilipczuk), Vlastimir Jovanović, Aleksandrs Fertovs, Luis Carlos, Olivier Kapo - Przemysław Trytko (64' Rafael Porcellis).
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Gerson, Jakub Wawrzyniak - Maciej Makuszewski (81' Adam Buksa), Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes (81' Piotr Wiśniewski), Sebastian Mila, Bruno Nazario - Kevin Friesenbichler (61' Piotr Grzelczak).
Żółte kartki: Jacek Kiełb, Vytautas Cerniauskas, Rafael Porcellis (Korona) oraz Grzegorz Wojtkowiak, Mateusz Bąk, Gerson, Kevin Friesenbichler (Lechia).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 5769.
[event_poll=28441]