Korona spokojna o motywację. "Każdy ma interes w tym, żeby zwyciężyć"

- Trzeba ten licznik punktowy nabić tak, żeby nie robić w imię ojca i syna w ostatniej kolejce - mówi Ryszard Tarasiewicz. Czy jego podopieczni uporają się z liczącą na grupę mistrzowską Lechią?

W Kielcach wierzono, że środowy mecz z Lechią będzie decydował o tym, czy złocisto-krwiści wywalczą miejsce w grupie mistrzowskiej. Niepowodzenie w starciu z Białą Gwiazdą boleśnie zweryfikowało te plany. - Uważam, że nie ma się czego wstydzić. Byliśmy lekko rozczarowani, bo oglądając jeszcze raz ten mecz na spokojnie uważam, że Wisła nie stworzyła sobie żadnej klarownej sytuacji. Byliśmy dobrze zorganizowani i nie pozwalaliśmy Wiśle na swobodne konstruowanie akcji, tak jak to robiła w poprzednich meczach - powiedział Ryszard Tarasiewicz.
[ad=rectangle]
Przy Ściegiennego nikt nie zamierza jednak płakać nad rozlanym mlekiem, ponieważ wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, o co będzie się toczyć gra w najbliższych tygodniach. - Tak jak dla Lechii, tak i dla Korony te punkty są bardzo ważne i myślę, że każdy ma interes w tym żeby zwyciężyć w tym meczu - mówi 53-latek. Tarasiewicz wierzy, że dobrą grą uda się szybko utrzymać Koronę w T-Mobile Ekstraklasie. - Naszym celem była pierwsza ósemka, chcieliśmy zdobyć jak najwięcej punktów w razie tej niepewności do końca sezonu. Teraz trzeba ten licznik punktowy nabić tak, żeby nie robić w imię ojca i syna w ostatniej kolejce.

Występ w Krakowie kosztował kielczan dużo sił. Czy zespół zdołał się zregenerować? - Włożyliśmy dużo więcej wysiłku w ostatnie spotkanie niż nasz jutrzejszy przeciwnik. Bazą dla nas jest dobra dyspozycja motoryczna. Jestem przekonany, że pod tym względem wyglądamy dobrze - tłumaczy. - Musimy zagrać w taki sam sposób jak z Wisłą, wykorzystując te sytuacje, które będziemy mieli i wierzyć w zwycięstwo - zakończył były opiekun Śląska Wrocław.

Komentarze (0)