Bartosz Kapustka w starciu przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała pokazał się z dobrej strony, a jego Cracovia wywiozła z terenu rywala jeden punkt. 18-latek dość nieoczekiwanie znalazł się w podstawowym składzie swojej drużyny i nie zawiódł oczekiwań trenera Roberta Podolińskiego. - Byłem troszeczkę zaskoczony miejscem w podstawowej jedenastce, ale taki jest mój cel, aby zasuwać na treningach i pracować jak najlepiej, a później w meczu udowadniać, że zasługuję na ten pierwszy plac - przyznał 18-letni zawodnik.
[ad=rectangle]
Młody piłkarz Cracovii nie chciał się jednak pokusić o ocenę swojej gry w potyczce przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Nie lubię rozmawiać o swojej osobie. Dla mnie celem pierwszorzędnym jest drużyna. Pierwsze o czym myślę po meczu jest to ile punktów zdobyliśmy i jak wyglądała nasza gra. Dopiero później zastanawiam się nad swoją grą - mówił Kapustka.
Biorąc pod uwagę przebieg piątkowego pojedynku, remis jest sprawiedliwym rezultatem. Żadna z drużyn znacząco nie wyróżniała się na tle rywala. Pierwszą bramkę w meczu strzelili krakowianie, w 64. minucie błąd Michala Peskovicia wykorzystał Miroslav Covilo. Z kolei Górale wyrównali po strzale Macieja Iwańskiego z rzutu karnego.
Mimo punktu zdobytego w potyczce z wyżej notowanym rywalem gracze Cracovii odczuwali po zakończeniu meczu niedosyt. - Bielsko-Biała to bardzo trudny teren, Podbeskidzie było bardzo zdeterminowane i cały czas dążyło do tego, by osiągnąć korzystny wynik. Jednak to my pierwsi strzeliliśmy bramkę i z perspektywy tego jest niedosyt. Każdy z nas po tym golu liczył, że dowieziemy te trzy punkty i będziemy wracać do Krakowa z uśmiechem na twarzy. Zdarzyło się nieco inaczej, dlatego na pewno każdy z nas czuje niedosyt i nie jesteśmy do końca zadowoleni - zakończył Kapustka.