O tym, że pozyskanie napastnika będzie jednym z głównych celów transferowych złocisto-krwistych mówiło się już podczas trwania rundy jesiennej. Występujący na tej pozycji Przemysław Trytko ma na swoim koncie obecnie cztery gole. Jeszcze słabiej w rywalizacji z nim wyglądał Siergiej Chiżniczenko, z którym działacze Korony nie zdecydowali się przedłużyć umowy.
[ad=rectangle]
Co prawda jako wysunięty napastnik z konieczności kilka razy zagrał też Olivier Kapo - Francuz ustrzelił cztery gole - ale Ryszard Tarasiewicz woli mieć go w pomocy. Sztab szkoleniowy kielczan liczył, że może zimowe sparingi pozwolą Trytce złapać wiatr w żagle. Niestety mimo wielu dogodnych sytuacji, 27-latek tylko raz trafił do siatki. Na domiar złego z powodu przekroczenia limitu żółtych kartek nie pomoże drużynie w pierwszym wiosennym meczu z Górnikiem Zabrze.
W trakcie okresu przygotowawczego Korona sprawdziła kilku obcokrajowców, ale żaden z nich nie zachwycił 52-letniego trenera. Ten jednak nie zamierza przerywać poszukiwań. - Do zakończenia okienka transferowego pozostało kilkanaście dni i jeżeli będziemy mieli możliwość pozyskania piłkarza z sektora ofensywnego, napastnika ewentualnie skrajnego pomocnika, to skorzystamy z takiej okazji - powiedział.
"Taraś" podkreślił, że ma na oku kilku kandydatów. Ale wszystko zależy od rozmów dotyczących ich wynagrodzenia. - Każdy szuka bramkostrzelnego napastnika. My doskonale wiemy jakie mamy możliwości i rozglądamy się za zawodnikiem, który może nie strzela po 15-20 bramek, ale który trafia regularnie.
Jakie są tak naprawdę szanse na to, że czternastą ekipę T-ME uda się jeszcze wzmocnić? Zdaniem prezesa Marka Paprockiego niewielkie. - Problem polega na tym, że napastnicy są droższymi piłkarzami. Mam na myśli wynagrodzenie, bo nie szukamy zawodnika za którego transfer musielibyśmy płacić. Myślę, że będzie duży problem z pozyskaniem takiego gracza - stwierdził. Być może potrzebne środki uda się znaleźć po wypożyczeniu bądź rozwiązaniu umów z innymi graczami. - Rozmawiamy na temat takiego rozwiązania - przyznał.