Michal Pesković: Zawiodła nas skuteczność i obrona

Podbeskidzie Bielsko-Biała nie zdołało pokonać Sandecji Nowy Sącz w ostatnim sparingu przed ligowym meczem z PGE GKS-em Bełchatów. Po remisowym spotkaniu piłkarze nie mieli tęgich min.

Bramkarz Michal Pesković akurat do siebie nie powinien mieć wielkich pretensji. W kilku sytuacjach uratował swoją drużynę przed utratą bramki. Było tak choćby w I połowie, gdy świetnie obronił strzał Macieja Bębenka z rzutu wolnego, ale też na 10 minut przed końcem, gdy Adrian Danek prawie go przelobował przy niezbyt udanej próbie dośrodkowania. W obu sytuacjach słowacki golkiper wybijał piłkę na róg. Przy straconym w 32. minucie golu nie miał za wiele do powiedzenia.

- Stracony gol był efektem błędu defensywy. Dzięki temu gracz Sandecji wpakował piłkę do bramki niemal z linii bramkowej. Rywale mieli przy tym trochę szczęścia, ale powinniśmy się wystrzegać takich błędów. Musimy grać lepiej, ale też prościej w obronie - uważa Pesković.
[ad=rectangle]
Gra z I-ligową Sandecją Nowy Sącz mogła być dobrym przetarciem przed wznowieniem rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy i spotkaniem z PGE GKS-em Bełchatów (14.02). Okazało się, że niżej notowany zespół zagrał bez kompleksów i licznymi fragmentami nawet przeważał. Trudno zatem dziwić się, że gracze Podbeskidzia nie wyglądali na zachwyconych po końcowym gwizdku.

- Chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Bardzo tego żałujemy. Zawiodła nas skuteczność. Strzeliliśmy jedną bramkę, ale nie utrzymaliśmy prowadzenia. W II połowie też dążyliśmy do strzelenia drugiego gola, ale to się nie udało - komentował bramkarz bielskiego zespołu.

Zwycięstwo można było uratować w 89. minucie sparingu. Wtedy jednak Idrissa Cisse trafił w stojącego na linii bramkowej i przy słupku Sebastiana Szczepańskiego. Przed wznowieniem ligowych rozgrywek w zespole Podbeskidzia pojawiła się nutka niepewności.

- Od pierwszego meczu powinniśmy grać czujnie i pewnie w obronie, jak najczęściej na zero z tyłu. Jesienią traciliśmy dużo bramek (31 - przyp. red.) i chcemy to zmienić - zakończył Pesković.

Komentarze (0)