Gdzie wiosną zagra Sebastian Mila? "Nie można się bawić w kotka i myszkę"

Lechia chce Sebastiana Milę, ten chce grać w Gdańsku. Śląsk Wrocław za bezcen go jednak nie odda, a Tadeusz Pawłowski jest już całą kwestią podirytowany. Lechii wyznaczono czas do poniedziałku.

Kwestia transferu Sebastiana Mili ze Śląska Wrocław do Lechii ciągnie się już od kilku miesięcy. Piłkarz, który chce grać w Gdańsku, ma jednak z WKS-em ważny kontrakt. Teraz reprezentant Polski wystąpił w sobotnim sparingu wicelidera T-Mobile Ekstraklasy i pokazał się z dobrej strony. Kwestia jego ewentualnych przenosin do Gdańska ciągle wywołuje jednak wiele emocji.
[ad=rectangle]
- Sam nie wiem, jak o tym myśleć. W sumie Sebastian zachowuje spokój. Grał dobrze, nie ma żadnego problemu. Ja po prostu spokojnie czekam. Mamy wewnętrzną umowę, że jeżeli cena za niego będzie dla nas satysfakcjonująca, to nie będziemy mu stawać na przeszkodzie, jeżeli on koniecznie tego chce. W tej chwili tak to wygląda, że nic się nie dzieje. Lechia jest na obozie, Sebastian jest tutaj. Ja nie miałem żadnego sygnału od prezesa, że te jakieś rozbieżności, które były, się zbliżyły. Na razie nie ma żadnych rozmów - mówi Tadeusz Pawłowski.

Lechii czasu na sprowadzenie Sebastiana Mili zbyt wiele już nie zostało. - Jeżeli w ciągu dwóch, trzech dni to się nie wyjaśni, to w ogóle nie będzie rozmów, albo ta cena pójdzie jeszcze do góry. Tu nie można się bawić w kotka i myszkę, stawiać nas pod ścianą, bo my mamy karty w ręce. My jesteśmy graczem rozgrywającym i nie damy siebie po prostu wodzić za nos. Uważam, że jeśli Lechia nie określi się konkretnie, skończymy rozmowy albo po prostu dostaną cenę zaporową i w ogóle nie będą w stanie tego zrobić - nie owija w bawełnę trener zielono-biało-czerwonych.

21 stycznia Śląsk wylatuje na zgrupowanie do Turcji. Jeżeli Mila pojedzie z WKS-em na obóz, to klubu zimą już niemal na pewno nie zmieni. - Nie ma w ogóle dyskusji, bo rozwala mi to przygotowania. Oni (Lechia - dop.red.) wiedzą o tym, że jeżeli się nie zdeklarują do poniedziałku, to cena idzie jeszcze wyżej do góry. Jak są w stanie zapłacić, bo już zapłacili za 30 zawodników, to zapłacą za jeszcze jednego - komentuje Pawłowski.

W przypadku, gdyby w najbliższych dniach doszło jednak do przełomu i Mila odszedłby do Lechii, to Śląsk jego następcy szukać nie będzie. Taki w klubie już jest, a być może będzie nim niedawno sprowadzony Peter Grajciar. - Nie będziemy szukać następcy, mamy go. Zobaczycie za miesiąc, jak będzie grał Peter Grajciar. Musimy sobie dać czas, poczekać. Chłopcy są we wstępnej fazie przygotowań i oni będą jeszcze szli do góry. Ci, którzy przyszli, to ciężko od nich wymagać, bo oni się muszą wkomponować, mają też inne obciążenia. Poza tym oni nie odpoczywają, poddawani są bardzo dużym obciążeniom, normalnie pracują - mówił Tadeusz Pawłowski do dziennikarzy po sobotnim sparingu z Górnikiem Łęczna. Śląsk tę potyczkę wygrał 1:0.

Źródło artykułu: