W dwóch poprzednich spotkaniach Górnik Zabrze zanotował wysokie porażki z Lechem Poznań i Legią Warszawa. Sobotni mecz w Białymstoku był starciem sąsiadów w ligowej tabeli. Lepsza okazała się Jagiellonia Białystok, lecz triumf nie przyszedł jej łatwo. Do przerwy po bramce Przemysława Frankowskiego prowadziła Jaga, a w drugich 45 minutach goście starali się odrobić straty.
[ad=rectangle]
Stuprocentowych okazji nie wykorzystali Radosław Sobolewski oraz Wojciech Łuczak. Jagiellonia zdołała obronić zwycięstwo, a po meczu trener Górnika nie miał zbyt wielu powodów do radości. - Komentarz do tego spotkania byłby łatwiejszy, gdyby mecz zakończył się bardziej sprawiedliwym wynikiem, czyli co najmniej remisem. Pierwsza połowa z jednej i z drugiej strony była bardzo wyrównana. Jagiellonia wykorzystała jedną z dwóch, może trzech sytuacji, jakie stworzyła w tej części gry. Górnik też miał swoje sytuacje, których niestety nie wykorzystał - powiedział Józef Dankowski.
W 45. minucie czerwoną kartką ukarany został Robert Jeż. Zejście Słowaka nie podziałało na Górnik demobilizująco, a wręcz przeciwnie. - Sądzę, że zejście Jeża nas bardziej zmobilizowało, a Jagiellonię utwierdziło w tym, że w drugiej połowie będzie łatwiej. Później jednak stuprocentowe sytuacje Sobolewskiego i Łuczaka mogły odwrócić losy meczu, co się jednak nie stało - ocenił Dankowski.
Opiekun zespołu z Zabrza po meczu czuł spory niedosyt. - Przegrywamy mecz, który mimo wszytko pokazał, że w Górniku jest charakter. Chłopcy mają serce do gry, tym bardziej że dwa ostanie mecze nie wskazywały na taka poprawę organizacji boiskowych poczynań. Po meczach przegranych należą się słowa krytyki oraz takie, który zmobilizują. Chcę pochwalić swoich zawodników mimo przegranej - stwierdził Dankowski.