Przed sezonem celem Lechii Gdańsk była walka o awans do europejskich pucharów. Jednak rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy brutalnie zweryfikowały plany drużyny z Gdańska. Zamiast walczyć o miejsce w czołówce, Lechia znajduje się w ogonie ligowej tabeli. Po siedemnastu kolejkach gdańszczanie mają na swoim koncie 18 punktów i tylko cztery "oczka" zapasu nad strefą spadkową. Z kolei do ósmej drużyny Lechia traci sześć punktów.
[ad=rectangle]
Gdańszczanom nie pomogły zmiany na stanowisku trenera. Na początku sezonu szkoleniowcem Lechii był Joaquim Machado, później zastąpił go Tomasz Unton, a w dwóch ostatnich meczach zespół prowadził Jerzy Brzęczek, który w swojej trenerskiej karierze pracował do tej pory jedynie w II lidze, gdzie prowadził Raków Częstochowa. Były kapitan reprezentacji Polski zdaje sobie sprawę z tego w jakim położeniu jest Lechia. - Patrząc na sytuację w tabeli, ta strata punktów to dla nas duży cios i teraz czeka nas walka o utrzymanie - powiedział po spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Białą Brzęczek.
Lechia przegrała z Góralami, mimo że od 34. minuty grała z przewagą jednego zawodnika. Lechiści nie potrafili jednak wykorzystać osłabienia rywala, a zabrakło im przede wszystkim skuteczności. - W momencie, w którym gramy o jednego zawodnika więcej, tracimy bramkę z rzutu rożnego, chociaż byliśmy na to przygotowani. Mając przewagę, mieliśmy wiele akcji ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać - ocenił Brzęczek.
Porażka z Podbeskidziem to dla Lechii siódma przegrana w tym sezonie. Brzęczek po spotkaniu miał dużo zastrzeżeń do gry swoich podopiecznych. - Dla nas to jest rozczarowanie. Nie tylko wynik, ale także pierwsze 30 minut, które zagraliśmy na boisku w Bielsku-Białej. Brak agresywności, zbyt dużo strat; graliśmy za wolno - przyznał trener Lechii Gdańsk.