Piłkarze Zagłębia Sosnowiec chcieli zakończyć rok 2014 zwycięstwem, tym bardziej, że ostatnie spotkanie rozgrywali przed własną publicznością na Stadionie Ludowym. Początek pojedynku zdecydowanie nie wyszedł Zagłębiakom, którzy już w 3. minucie stracili bramkę. Jednak zdołali oni złapać odpowiedni rytm gry, a w 15. minucie Przemysław Mizgała doprowadził do remisu. Premierowa połowa przebiegła pod dyktando gospodarzy.
[ad=rectangle]
- Pierwszą połowę zaczęliśmy dość niepewnie, niefrasobliwie, szybko straciliśmy bramkę. Jednak dość szybko odzyskaliśmy równowagę, zaczęliśmy kontrolować spotkanie, stwarzaliśmy sobie kolejne sytuacje. Jedną z tych sytuacji wykorzystał Mizgała, brakowało jeszcze skuteczności w końcówce, żeby wyjść na prowadzenie - przyznał Daniel Wojtasz, drugi trener sosnowieckiej drużyny.
Gdyby w pierwszej połowie zawodnicy Zagłębia wykorzystali swoje sytuacje, spotkanie mogłoby się zakończyć ich triumfem. Druga połowa w wykonaniu gospodarzy była bowiem słaba, a fatalny błąd obrony zadecydował o tym, że szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Legionovii Legionowo.
- Niemniej jednak pierwsza połowa napawała optymizmem. Wychodząc na drugą połowę, niestety, zobaczyliśmy inne Zagłębie, drużynę, która grała bardziej chaotycznie, z minuty na minutę widać było, że zawodnicy tracą zimną krew i pewność siebie. Na pewno zespół był zdeterminowany, miał swój plan na grę, zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że taki będzie przebieg tego spotkania. Uczulaliśmy zawodników, żeby nie stracić bramki z kontrataku, koniec końców przegrywamy spotkanie i w przeciwieństwie do Legionovii nasza przerwa zimowa nie będzie aż tak radosna - podkreślił szkoleniowiec, który w konfrontacji z Legionovią był wpisany do meczowego protokołu jako trener prowadzący Zagłębie, gdyż Mirosław Smyła odbywał jeszcze karę zawieszenia na dwa spotkania nałożoną przez Komisję Dyscyplinarną PZPN.
Zagłębie spędzi przerwę w rozgrywkach II ligi na siódmym miejscu, mając na koncie 30 punktów, a ich bilans wynosi osiem zwycięstw, sześć remisów i pięć porażek. Do lidera sosnowiczanie tracą siedem "oczek", co sprawia, że czeka ich trudna runda wiosenna, jeśli chcą zrealizować swój przedsezonowy cel, jakim jest awans do I ligi.