O 31-letnim dziś Wondolowskim głośno zrobiło się w 2010 roku, gdy zaczął strzelać jak na zawołanie w amerykańskiej Major League Soccer. Jego dziadkowie pochodzą z Polski, więc szybko pojawił się temat jego dla biało-czerwonych. Franciszek Smuda do reprezentacji Polski jednak go nie powołał, a jeszcze w tym samym roku "Wondo" zadebiutował w kadrze Jankesów.
[ad=rectangle]
- O tym się tylko mówiło, a ja zdecydowałem się na grę dla Stanów Zjednoczonych. Pomimo polskich korzeni zawsze chciałem grać dla USA - tłumaczy Wondolowski, który w 195 meczach w MLS zdobył już aż 92 goli. Jego bilans w reprezentacji USA to natomiast 24 występy i dziewięć bramek.
- Moi dziadkowie wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych w młodym wieku, a moi rodzice urodzili się już w Ameryce. Niestety ja nigdy w Polsce nie byłem, ale zamierzam się wybrać - zapewnia 31-latek.
Być może podróż do kraju przodków miałby już za sobą, gdyby przed laty działacze Arki Gdynia byli bardziej konkretni, niż to miało miejsce w rzeczywistości. - Rozmawialiśmy z Arką Gdynia, ale nie mogliśmy znaleźć porozumienia. Piłkarz musi mieć w klubie jak najlepsze warunki i umieć je wywalczyć dla siebie. Nie satysfakcjonowało mnie to, co oferowała Arka - zdradza Wondolowski, który w San Jose Earthquakes zarabia rocznie 600 tys. dolarów, czyli ok. 2 mln zł.