Lechia Gdańsk po bardzo słabej grze przegrała z Koroną Kielce 1:2. - Nie jest fajnie komentować to, co się dzieje ostatnio na naszym stadionie. Najpierw była porażka ze Śląskiem, teraz z Koroną. Uczulałem zawodników, że mały detal może zadecydować o stracie bramki, a potem trzeba gonić. Chciałem się przyznać do jednego błędu, a mianowicie do ustawienia. Chcieliśmy, by było ono optymalne, ale niektórzy zawodnicy przez 20 minut wyglądali jak we mgle. To nie tłumaczy faktu, że nie byliśmy zespołem dominującym. W I połowie oddaliśmy tylko jeden strzał na bramkę - powiedział Tomasz Unton.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec biało-zielonych chciał zaskoczyć rywala. - Chcieliśmy zagrać trójką w środku - Borysiuk, Łukasik i Pietrowski. Liczyliśmy na umiejętności gry jeden na jeden Vranjesa i Nazario tym bardziej, że wcześniej Stojan występował na tej pozycji. To był ten błąd - przyznał.
Czy trener Lechii ma jakieś pomysły co zrobić, by poprawić jakość gry drużyny? - Pomysłów jest mnóstwo, ale co z tego jak do tego potrzebni są wykonawcy? Nie mówię, że mamy złych piłkarzy, ale chodzi o konkurencję na poszczególne pozycje. Przykładowo tracimy dużo bramek po lewej stronie, a nie mamy zmiennika dla naszego obrońcy. To jest nasz problem - ubolewa Tomasz Unton.
Tym razem po przerwie jakość gry gdańszczan nie uległa zmianie. - To kwestia realizowania pewnych rzeczy. Zespół tak wygląda, jak pozwala na to przeciwnik. Korona nie była łatwym rywalem. Porozbijała nasz zespół bardzo mocno. Kielczanie byli szybsi, grali twardo, zdecydowanie, byli skonsolidowani. Pierwsze 20 minut pokazało obraz, jak silnym rywalem jest Korona, która tworzyła monolit i była waleczna. To wystarczyło na Lechię - zakończył Unton.