Biała Gwiazda przystąpiła do meczu osłabiona brakiem Łukasza Burligi i Macieja Sadloka, którzy nie dość, że są podstawowymi obrońcami drużyny Franciszka Smudy, to swoje trzy grosze potrafią też dołożyć w ofensywie: obaj zdobyli po dwie bramki i zaliczyli po trzy asysty.
W związku z wąską kadrą trener Smuda musiał cofnąć z II linii do obrony Dariusza Dudkę i Donalda Guerriera. Zwłaszcza przesunięcie tego drugiego mogło sprawić, że kibicom Wisły serca zabiły szybciej i te obawy znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości w 17. minucie, gdy w swoim polu karnym Haitańczyk dał się łatwo ograć Flavio Paixao i ratował się faulem na Portugalczyku. Do "11" podszedł sam Paixao i pewnym uderzeniem pokonał Michała Buchalika. Golkiper Wisły wyczuł intencje strzelca, ale uderzenie Paixao było precyzyjne.
[ad=rectangle]
Tuż po stracie gola Wisła nie potrafiła odgryźć się gościom, którzy w dalszym ciągu posiadali inicjatywę, ale też Buchalik pozostawał bez zatrudnienia. Obraz gry uległ zmianie dopiero w ostatnim kwadransie I połowy po niemal idealnym strzale Semira Stilicia z rzutu wolnego. Niemal, ponieważ Bośniak kropnął z 30 metrów tak, że piłka była poza zasięgiem Mariusza Pawełka, ale też odbiła się od wewnętrznej części słupka bramki i została w polu gry. Chwilę później po zagraniu Stilicia Rafał Boguski zdecydował się na strzał... przewrotką, ale jego pech polegał na tym, że choć uderzył czysto, bo wprost w Pawełka.
W przerwie trener Smuda bezbarwnego Łukasza Gargułę zastąpił Mariuszem Stępińskim i to był strzał w "10", bowiem 19-latek dodał energii wiślackiej ofensywie. Między 51. a 56. minutą 19-latek znalazł się w trzech dobrych sytuacjach, ale żadnej z nich nie zamienił na gola. W 68. minucie z kolei sam wystąpił w roli asystenta w akcji, po której ręce same składają się do oklasków. Ruszył z piłką spod linii bocznej boiska i mijając dwóch rywali, wpadł w pole karne Śląska, gdzie zagrał "klepkę" ze Stiliciem i wystawił piłkę jak na tacy Brożkowi, a "Brozio" nie zwykł marnować takich takich sytuacji i doprowadził do wyrównania.
Biała Gwiazda poczuła krew i w 77. minucie była bliska zadania drugiego ciosu, ale po "główce" Dudki dobrze interweniował Pawełek. Ostatnie słowo mogło jednak należeć do Śląska. W 88. minucie gry do piłki ustawionej niemal w tym samym miejscu, z którego w 32. minucie uderzał Stilić, podszedł Sebastian Mila i uderzył... niemal identycznie jak Bośniak, co oznacza, że tym razem lewy słupek bramki od strony ul. Reymonta przyszedł w sukurs Buchalikowi.
To już siódme z rzędu ligowe spotkanie Śląska bez porażki. WKS zdobył w nich 15 z 21 możliwych do zdobycia punktów. Żadna inna drużyna T-ME nie była w tym czasie tak efektywna.
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)
0:1 - Paixao (k.) 17'
1:1 - Brożek 68'
Składy:
Wisła: Michał Buchalik - Dariusz Dudka, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Donald Guerrier - Alan Uryga - Emmanuel Sarki (86' Tomasz Zając), Semir Stilić, Rafał Boguski, Łukasz Garguła (46' Mariusz Stępiński) - Paweł Brożek.
Śląsk: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Dudu Paraiba - Krzysztof Danielewicz, Tom Hateley (76' Mariusz Pawelec) - Flavio Paixao, Sebastian Mila, Robert Pich (61' Lukas Droppa) - Mateusz Machaj (50' Krzysztof Ostrowski).
Żółte kartki: Dudka (Wisła) oraz Ostrowski, Danielewicz (Śląsk).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 14242.
[event_poll=28319]