Po nieudanym wyjeździe do Niecieczy, gdzie Widzew Łódź przegrał kolejny mecz, trener łodzian zdecydował się dokonać kilku roszad w składzie. Na ławce rezerwowych usiedli Rafał Augustyniak oraz Mateusz Broź, a ich miejsce zajęli Mateusz Janiec i Dimitrije Injac, który po raz pierwszy znalazł się w wyjściowym składzie. Do gry od pierwszej minuty został desygnowany także Boris Dosljak, który wypełnił lukę po pauzującym za kartki Bartłomieju Kasprzaku.
[ad=rectangle]
Gospodarze od początku spotkania starali się narzucić swoje tempo gry i próbowali szybko zdobyć bramkę. Pierwszą z sytuacji bramkowych stworzyli w 7. minucie, kiedy Konrad Wrzesiński zgrał piłkę przed pole karne do Piotra Mrozińskiego. Kapitan łodzian zdecydował się na strzał wolejem, lecz futbolówka po jego uderzeniu przemknęła nad poprzeczką. Na odpowiedź gości trzeba było poczekać do 15. minuty spotkania, kiedy w dobrej sytuacji skiksował Sebastian Olszar.
W 30. minucie gospodarze wywalczyli rzut rożny, po którym łodzianie oddali pierwszy celny strzał w tym spotkaniu. Swojego szczęścia pod bramka Floty próbował Cristian Tomas del Toro, który z ok. 15 metrów oddał strzał w środek bramki. Jednak golkiper gości Darko Brljak nie miał problemów z obroną tego strzału. Sześć minut później na bramkę Widzewa z bliskiej odległości uderzył Charles Nwaogu, lecz jego strzał został obroniony przez bramkarza Widzewa.
W 38. minucie nigeryjski snajper znów znalazł się w polu karnym czerwono-biało-czerwonych, gdzie został sfaulowany przez Dino Hamzica. Bośniak za to zagranie został ukarany żółtą kartką, a sędzia podyktował rzut karny dla gości. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł wychowanek Widzewa, Rafał Grzelak, który nie miał większych problemów z wpisaniem się na listę strzelców. Do końca I części spotkania łodzianie próbowali doprowadzić do wyrównania, lecz na przerwę musieli zejść ze stratą jednego gola.
Na drugą połowę gospodarze wyszli w lekko zmienionym składzie, gdyż na murawie zameldował się Mateusz Broź. 26-latek już dwie minuty po wejściu był bliski doprowadzenia do wyrównania. Pomocnik łodzian chciał dośrodkować piłkę z rzutu wolnego, lecz zamieniło się to w strzał, który zmierzał pod poprzeczkę. W tej sytuacji dobrze zachował się Brljak, który bez najmniejszych problemów przejął futbolówkę.
Kolejne minuty upływały pod znakiem bezskutecznych ataków łodzian, wśród których przewijały się również strzały zza pola karnego. To właśnie po jednym z nich kibice gospodarzy mieli powody do zadowolenia. W 63. minucie Piotr Mroziński zdecydował się na strzał z ok. 30 metrów, przy którym golkiper gości nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.
Ostatnie 25. minut spotkania to próby ataków obu zespołów. W drużynie Floty niezwykle aktywny był Olszar, który miał kilka okazji do wpisania się na listę strzelców. Jedną z takich sytuacji miał po rzucie wolnym, lecz piłkę zmierzająca do bramki łodzian w ostatniej chwili wybił Hamzić. 32-latek dał o sobie znać w doliczonym czasie gry, kiedy strzelał sprzed pola karnego. Także i w tej sytuacji pewnie interweniował bośniacki golkiper. W tym czasie gospodarze również mieli swoje okazje strzeleckie, lecz ich strzały - jak choćby Davida Kwiek, czy też Mateusza Brozia - były niecelne.
Konfrontacja obu zespołów zakończyła się podziałem punktów. Dla Widzewa oznacza to, że w tym sezonie wciąż nie zdołał wygrać meczu przed własną publicznością (widzewiacy zremisowali wszystkie 5 spotkań w Łodzi - przyp. red.). Natomiast Flota po tym spotkaniu umocniła się w pierwszej połowie tabeli.
Powiedzieli po meczu:
Włodzimierz Tylak (trener Widzewa Łódź): Nie zagraliśmy dwóch takich samych połów. W pierwszej nie podeszliśmy blisko do przeciwnika i zabrakło ataku z naszej strony. Wyraźnie było widać, że ta ogromna presja, która ciąży na zawodnikach, daje im się we znaki. Dopiero w drugiej części mieliśmy więcej z gry i kilka sytuacji m.in. Brozia czy Augustyniaka, których niestety nie wykorzystaliśmy. W meczach, które graliśmy przy al. Piłsudskiego zawiodła przede wszystkim skuteczność. Jedyną drogą do zdobywania punktów jest strzelanie goli. Jeśli nie potrafimy wykorzystać kilku sytuacji, które sobie stwarzamy, to musimy pracować nad tym, aby mieć ich więcej.
Tomasz Kafarski (trener Floty Świnoujście): Mam mieszane uczucia po tym meczu. Po strzelonej bramce mieliśmy sytuacje do podwyższenia prowadzenia. Nie wykorzystaliśmy momentu słabszej gry Widzewa i nie strzeliliśmy gola na 2:0. Jednak z drugiej strony gol Piotra Mrozińskiego i kilka groźnych akcji pod naszą bramką mogły spowodować, że to my byśmy to spotkanie przegrali. Wychodzi na to, że wynik remisowy jest dla nas całkiem przyzwoity. Na mecz ze spadkowiczem z Ekstraklasy nie trzeba motywować piłkarzy. Tym bardziej tych, którzy w przeszłości grali w Widzewie.
Widzew Łódź - Flota Świnoujście 1:1 (0:1)
0:1 - Rafał Grzelak (k.) 39'
1:1 - Piotr Mroziński 63'
Składy:
Widzew Łódź: Dino Hamzić - Marcin Kozłowski, Krystian Nowak, Wołodymyr Pidwirnyj, Cristian Tomas del Toro, Boris Dosljak (61' Rafał Augustyniak), Piotr Mroziński, Dimitrije Injac, Mateusz Janiec (46' Mateusz Broź), Konrad Wrzesiński (73' David Kwiek), Adam Duda.
Flota Świnoujście: Darko Brljak - Łukasz Sołowiej, Michał Stasiak, Marek Opałacz, Sebastian Kamiński, Marek Niewiada, Paweł Lisowski, Rafał Grzelak (75' Daniel Brud), Arkadiusz Reca (86' Nenad Erić), Sebastian Olszar, Charles Nwaogu (82' Dawid Kort).
Żółte kartki: Dino Hamzić, Wołodymyr Pidwirnyj, Piotr Mroziński (Widzew) oraz Michał Stasiak, Łukasz Sołowiej, Sebastian Kamiński (Flota).
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).
Widzów: 3000.