Nikt mi nawet nie wytłumaczył dlaczego nie gram - rozmowa z Maciejem Gostomskim, bramkarzem Lecha Poznań

Maciej Gostomski stracił miejsce w składzie Lecha i znosi to bardzo źle. 25-latek przyznał też, że kac po kompromitacji w Lidze Europejskiej wciąż jest bardzo duży.

Szymon Mierzyński: W ubiegłym sezonie niespodziewanie zostałeś pierwszym bramkarzem Lecha, ale chyba nie spodziewałeś się, że równie szybko możesz z tej pozycji spaść...

Maciej Gostomski: Nie mam się z czego cieszyć. Każdy chce grać. Myślałem, że będę występował już w europejskich pucharach, lecz wcześniejszy trener zdecydował inaczej i trzeba było to zaakceptować. Nie pogodziłem się z tą sytuacją, nigdy się z nią zresztą nie pogodzę. Robię jednak swoje. Musiałem teraz zejść do rezerw, żeby rozegrać mecz.

Czy trenerzy uzasadnili jakoś swoje decyzje? Było to pewne zaskoczenie, że wracający po kontuzji Jasmin Burić od razu wskoczył między słupki.

- Szczerze mówiąc nikt mi tego nie wytłumaczył. Dla mnie to była dziwna sprawa. Nie chcę jednak krytykować ani oceniać, bo patrzeć trzeba przede wszystkim naprzód. Fakty są takie, że odpadliśmy z europejskich pucharów. Nie wiem czy gdyby sztab podejmował decyzje jeszcze raz, to postanowiłby inaczej. Robię teraz wszystko, by wrócić do bramki w lidze.
[ad=rectangle]
Ostatni występ w rezerwach może ci pomóc. Drużyna przegrała wprawdzie z Wdą Świecie, ale ty obroniłeś rzut karny i zaliczyłeś kilka innych dobrych interwencji.

- Cały czas udowadniam swoją przydatność. To trwa już ponad dwa miesiące. Biję się z myślami, bo uważam, że należy mi się miejsce w składzie. Mam nadzieję, że w końcu trafi się człowiek, który wytłumaczy mi dlaczego tych szans nie dostaję, albo na mnie po prostu postawi. Wydaje mi się, że jestem w formie i wykonuję swoją pracę przynajmniej dobrze. Inna sprawa, że mi się może coś wydawać, a o wszystkim i tak decyduje trener. Chyba będę musiał poczekać. Czekam już jednak dość długo i zaczyna mnie to wkurzać. Cóż... Trzeba to jakoś przetrwać. Innego wyjścia nie ma.

Czy u trenera Krzysztofa Chrobaka obowiązuje inna hierarchia bramkarzy? Odbyliście jakąś rozmowę na ten temat?

- Nie było żadnej rozmowy, chociaż nowy szkoleniowiec ogólnie powiedział, że nie chce zbyt wiele mieszać w składzie, bo ma mało czasu. Zależało mu na tym, by przyjrzeć się każdemu zawodnikowi w treningu. Teraz będzie miał kolejny tydzień na takie obserwacje i może jakichś roszad dokona, zwłaszcza że remis u siebie z Pogonią Szczecin to chyba nie jest dla nas dobry wynik.

Jesteś na tyle poirytowany swoją sytuacją, że myślisz nad odejściem?

- Okienko jeszcze trwa, ale gdzie ja miałbym odejść? To nie jest takie proste. Aby znaleźć dobry klub, trzeba na co dzień grać. W Lechu podpisałem niedawno nowy kontrakt i na występach dla tej drużyny się teraz skupiam. Znów zamierzamy powalczyć o mistrzostwo. Gdyby udało się ten cel zrealizować, a ja wróciłbym do bramki, wtedy znajdę się w wyśmienitej sytuacji, by ewentualnie pójść gdzieś wyżej. Teraz moim głównym zadaniem jest odzyskanie miejsca w składzie.

Czy gdybyś był bogatszy o wiedzę, którą posiadasz aktualnie, to przedłużyłbyś umowę z Kolejorzem?

- Nie wiem, ciężko mi o tym mówić z perspektywy czasu. Cieszę się, że jestem z Lechem w ekstraklasie. To przecież topowa polska drużyna. Przyznam jednak, że spodziewałem się, że to będzie wyglądało trochę inaczej. Nie sądziłem, że znów odpadniemy tak szybko z pucharów, a ja nie będę w ogóle bronił. Czasu jednak nie cofnę i nawet bym tego nie chciał. Nie myślę w takich kategoriach.

Jak wygląda leczenie kaca po Lidze Europejskiej? Jest on jeszcze mocno wyczuwalny, czy punkty zbierane w ekstraklasie powodują, że trochę o tym wszystkim zapominacie?

- To jest indywidualna sprawa każdego piłkarza. Ja jestem cały czas zły, że tak frajersko odpadliśmy. Nadszedł etap niedowierzania. Każdemu wydaje się po prostu niemożliwe, że dysponując takim potencjałem, nie mogliśmy przejść rywala klasy Stjarnan. Ciągle mam to w głowie i czuję żal, bo gdybyśmy awansowali dalej, byłaby realna szansa na fazę grupową. To zawsze fajne doświadczenie, choćby ze względu na atrakcyjne mecze u siebie. Niektórzy mają na to "wylane", inni bardzo się przejmują. Musimy się jednak od tego odciąć i udowodnić swoją wartość w lidze oraz Pucharze Polski. Zwłaszcza te drugie rozgrywki również nie były wcześniej naszą mocną stroną.

Źródło artykułu: