- Lech to zdecydowanie większy klub od naszego, zresztą my dopiero pierwszy raz gramy w europejskich pucharach. Mimo to udało nam się zwyciężyć w pierwszej potyczce. Jesteśmy w świetnej formie, nie przegraliśmy od dłuższego czasu. To pokazuje, że nasze przygotowanie jest optymalne. Czujemy się mocni również pod względem mentalnym - powiedział Runar Sigmundsson.
Czy Islandczycy wierzą w awans nawet gdyby nie udało im się w Poznaniu strzelić gola? Wtedy musieliby zachować czyste konto po stronie strat. - To jest jak najbardziej możliwe. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że czeka nas ciężki mecz, ale zamierzamy wrócić do kraju jako zwycięzcy. Wiary na pewno nam nie zabraknie - zaznaczył.
[ad=rectangle]
Na trybunach Inea Stadionu może się pojawić nawet 20 tys. kibiców Kolejorza. Jak to wpłynie na gości? - Duża publiczność nam nie przeszkadza. Taka otoczka wywiera pozytywny wpływ na wszystkich, także na moich zawodników. Nie sądzę, by akurat to sprawiło nam jakiś problem. Nasze nastawienie jest proste: chcemy się cieszyć każdym momentem, który spędzimy na boisku - wyjaśnił Sigmundsson.
W pierwszym starciu Islandczycy musieli odpierać niemal nieustający atak Lecha, lecz ostatecznie zwyciężyli 1:0. W związku z tym szkoleniowiec nie zamierza dokonywać roszad. - Skład będzie podobny jak tydzień temu. Nie należy się spodziewać większych zmian - oznajmił.
Wszyscy w szeregach Stjarnan FC zdają sobie sprawę, jak wielkie znaczenie mogłoby mieć ewentualne wyeliminowanie wicemistrza Polski. - Jeśli do tego doprowadzimy, będzie to największy sukces w historii islandzkiej piłki. Już wygrana w pierwszym starciu była czymś szczególnym, ale chcemy pójść dalej - zakończył Sigmundsson.