- Finanse Zawiszy Bydgoszcz i Zulte Waregem to dwa inne światy. Jak ma się dużo pieniędzy, to można kupić porsche. Albo wtedy można pomyśleć o jeszcze jakimś innym lepszym aucie. Mieliśmy szanse na korzystny rezultat. Jednak szybko zdobyta bramka przez Belgów na początku spotkania ustawiła dalszą część rywalizacji, co w piłce zdarza się naprawdę bardzo rzadko - powiedział po meczu trener gospodarzy Jorge Paixao.
[ad=rectangle]
Dalej bardzo słabo w tym sezonie wygląda gra obronna niebiesko-czarnych. W czwartek katastrofalne błędy przed własnym polem karnym popełniał kapitan drużyny Paweł Strąk oraz jego klubowy kolega Łukasz Nawotczyński. Czy trener Paixao nie żałował, że tak późno wpuścił na plac gry swojego podstawowego obrońcę Andre Micaela? Po jego wejściu na boisko Zulte miało poważne problemy z przedostaniem się pod pole karne Zawiszy.
- Jeśli ktoś tak uważa, to oglądał zupełnie inne spotkanie. Zapraszam wobec tego na pomeczową analizę taktyczną, gdzie omawiamy takie sprawy. Nam w czwartek wybitnie zabrakło szczęścia, bowiem mieliśmy swoje sytuacje na strzelenie kolejnych bramek. W futbolu liczą się trzy elementy - technika, taktyka i mentalność. Nam tego ostatnuego odmówić nie można, ale jesteśmy słabsi niż Zulte - dodał Paixao.
Bydgoszczanie mogą być jednak zadowoleni z krótkiej przygody w Lidze Europejskiej. Na trybunach zasiadło ponad dziesięć tysięcy kibiców i chyba powoli w mieście nad Brdą można zacząć mówić o końcu bojkotu wymyślonego przez osoby związane ze środowiskiem tak zwanych kiboli. Na to wsakzuje spora liczba widzów z szalikami oraz głośny doping przez większość część spotkania. - Teraz możemy skupić się wyłącznie na grze w T-Mobile Ekstraklasie - zakończył opiekun Zawiszy.
Cieszy taka frekwencja - oby tak dalej, aczkolwiek liga to jednak nie ten prestiż i zapewne szybko tej Czytaj całość