Podopieczni Franciszka Smudy posiadali optyczną przewagę w piątkowym meczu, lecz nie zdominowali przeciwnika. Tylko krótkimi okresami Wisła zamykała gospodarzy na ich połowie. Goście rzadko decydowali się na strzały z dalszej odległości. Zazwyczaj próbowali przedostać się jak najbliżej bramki, a wtedy nieźle radzili sobie defensorzy Górnika. - Myślę, że remis jest sprawiedliwy, aczkolwiek obie drużyny po cichu liczyły na coś więcej. Były momenty dobrej gry z naszej strony. Były też momenty dobrej gry Górnika - ocenia Arkadiusz Głowacki.
[ad=rectangle]
Tuż przed upływem drugiego kwadransa gry gospodarze objęli prowadzenie po przedniej urody trafieniu Tomasza Nowaka. Po stracie gola krakowski zespół sprawiał wrażenie zdekoncentrowanego. Szybko jednak wziął się w garść i doprowadził do wyrównania. - Piękna bramka Tomka Nowaka, po której musieliśmy zabrać się do pracy. Starczyło nam sił i umiejętności tylko na wyrównanie - uważa kapitan Białej Gwiazdy.
Wiślacy spodziewali się, że debiutant przed własną publicznością zagra odważniej. Górnik jednak ani myślał stawiać na huraganowe ataki i czyhał na pomyłkę przeciwnika. - Myśleliśmy, że mecz będzie wyglądał trochę inaczej. Mieliśmy założenie, żeby poczekać na ataki Górnika. Zakładaliśmy, że przed własną publicznością będzie chciał ruszyć z kopyta. Było trochę inaczej - dużo wyczekiwania, badania się - przyznaje Głowacki.
[event_poll=28207]