Wieczny problem braku napastnika w Stali

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wiadomo, gdy kończą się rozgrywki i otwiera się okienko transferowe w klubach zaczyna wrzeć. Tak zapewne będzie, a przynajmniej powinno być i w Stali Stalowa Wola. Mimo, że przed Stalowcami pozostały jeszcze dwa spotkania, to wiadomo już, że na wiosnę zespół powinien zostać wzmocniony.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym sezonie, tak jak we wcześniejszych latach pojawił się ten sam problem. W Stali brakuje skutecznego napastnika. W kadrze Stalówki co prawda jest Abel Salami, lecz ten jeden piłkarz nie ma aż takich umiejętności, aby samemu wygrać spotkanie. Zdarzają mu się bardzo dobre mecze, ale ma to miejsce głównie wtedy, gdy cała drużyna gra bardzo dobrze.

Abel Salami w meczu potrzebuje kilku sytuacji, aby zdobyć gola. Kadra Stali nie należy jednak do najsilniejszych w lidze i w niektórych spotkaniach jest problem z przedostaniem się pod bramkę rywala. - Nie można zdobyć bramki, gdy nie stwarza się sytuacji strzeleckich - słusznie zauważył szkoleniowiec zielono-czarnych, Władysław Łach. Dodatkowy problem pojawia się, gdy Salami jest na boisku nieobecny, czy to z powodu kontuzji, czy kartek. Wtedy w grę Stali wkrada się chaos. Zawodnicy nie potrafią skutecznie zaatakować bramki rywali.

W kadrze zespołu ze Stalowej Woli są jeszcze dwa inni ofensywnie usposobieni piłkarze. Chodzi tutaj o Tomasza Walata i Piotra Adamczyka. Obydwaj ci zawodnicy do Stalówki przyszli przed rozpoczęciem tego sezonu. Adamczyk do Stali trafił ze Skalnika Gracze, klubu, który występuje w III lidze, grupie opolsko-śląskiej. Tomasz Walat przybył również z trzeciej ligi, tyle, że z grupy lubelsko-podkarpackiej. W tamtym sezonie grając w barwach Izolatora Boguchwała Walat wywalczył koronę króla strzelców ligi.

Przed sezonem wydawało się, że te transfery mogą być udane. Walat i Adamczyk dobrze prezentowali się w meczach sparingowych. Duże nadzieje pokładano zwłaszcza w Walacie, w końcu to były już król strzelców. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Obydwaj napastnicy nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Potrafią na boisku być przez cały mecz niewidocznymi, marnować sytuacje strzeleckie. Widać różnica pomiędzy trzecią ligą, a pierwszą dla tych piłkarzy okazała się zbyt wysoka.

Walat w tym sezonie grając w barwach Stali jeden raz trafił do siatki rywali, Adamczyk ani razu. To mówi samo za siebie.

Kibicom w Stalowej Woli pozostaje więc czekanie tylko na bramki Abela Salami. Ten czarnoskóry piłkarz strzelił ich w tej rundzie pięć. Przy siedemnastu trafieniach gracza Zagłębia Lubin - Ilijana Micanskiego to prawdziwa przepaść. Na szczęście dla zielono-czarnych do siatki rywali trafiają także obrońcy i pomocnicy. Po cztery gole na swoim koncie mają Jaromir Wieprzęć i Krzysztof Trela, dwa trafienia zanotował Jakub Ławecki.

We wcześniejszych sezonach wielkie nadzieje w Stalowej Woli pokładano w Kamilu Gęśli. Oszałamiającej kariery ten piłkarz jednak nie zrobił, a w Stali już go nie ma. Gęśla występuje obecnie w Wiśle Płock, w której także wiedzie mu się średnio.

Podsumowując jedynym w miarę wartościowym piłkarzem Stali w formacji ataku jest obecnie Abel Salami. Nie jest to jednak piłkarz, który sam wygra mecz. Potrzebuje do tego pomocy zespołu, a z tym bywa różnie. W przerwie zimowej kadra Stali powinna zostać wzmocniona co najmniej jednym równorzędnym konkurentem dla Nigeryjczyka. Jest jednak jeden problem, w Stalowej Woli już się zapewne zastanawiają skąd wziąć na to pieniądze... W tym miejscu błędne koło się zamyka.

Źródło artykułu: