- Te spotkania zawsze są ważne, a stawka czy jej brak nie grają roli. Chcemy utrzeć nosa Wojskowym, zwłaszcza że poprzednio w Warszawie przegrywaliśmy. Zwycięstwo na Łazienkowskiej byłoby przyjemnym podsumowaniem sezonu - powiedział Krzysztof Kotorowski.
Podopieczni Mariusza Rumaka nie dogonili Legii, a kluczowa była porażka z Lechią. - Do tamtego momentu robiliśmy co mogliśmy, by jeszcze zaatakować 1. miejsce. W Gdańsku wszystko się jednak skończyło. Szkoda, ale przyczyna nieudanej batalii o tytuł tkwi nie tylko w tym jednym pojedynku. Pogubiliśmy punkty już wcześniej, jeszcze w fazie zasadniczej. Później tego wszystkiego zabrakło - dodał doświadczony golkiper.
[ad=rectangle]
Po 30. kolejce poznaniacy byli pełni nadziei na sukces, jednak rzeczywistość zweryfikowała ich plany. - Wtedy Legia miała nad nami dziesięć punktów przewagi. Ten dystans zmniejszył się o połowę, ale różnica wciąż była duża. Poza tym ekipa z Warszawy miała dłuższą ławkę, a u nas przy kartkach i kontuzjach pojawiły się problemy. Trener sobie z nimi radził, lecz nie miał stuprocentowej pewności, że dubler utrzyma poziom gracza, którego zastępuje. Nie każdy też mógł występować na swojej nominalnej pozycji, dotyczy to choćby Tomasza Kędziory - zaznaczył "Kotor".
Mimo wszystko wicemistrzostwo odebrano w stolicy Wielkopolski z umiarkowanym zadowoleniem. - Może nie jesteśmy aż szczęśliwi, ale uplasowaliśmy się na "pudle" i taki wynik traktujemy jako pozytyw. Cieszylibyśmy się bardziej, gdybyśmy dołożyli do tego Puchar Polski i dłuższy występ w Lidze Europejskiej. W tych rozgrywkach zabrakło nam dobrych rezultatów - zakończył Kotorowski.