Widmo degradacji coraz bardziej zagląda w oczy piłkarzy Rakowa. "Teraz każdy mecz będzie się liczył"

Po kolejnym remisie piłkarzy Rakowa Częstochowa czeka zacięta walka o utrzymanie na drugoligowym froncie. – Teraz każdy mecz będzie się liczył – zauważa Robert Brzęczek.

W sobotę częstochowianie zanotowali już trzeci remis z rzędu na swoim koncie. Po remisach z Odrą Opole i Wartą Poznań graczy Rakowa tym razem zatrzymał bezpośredni rywal w walce o utrzymanie w drugiej lidze grupie zachodniej, Błękitni Stargard Szczeciński. Mecz zakończył się wynikiem 1:1, a gola dla gospodarzy w 71. minucie zdobył Robert Brzęczek. Syn trenera Jerzego Brzęczka w drugim kolejnym spotkaniu wpisał się na listę strzelców, ale po meczu miał niezwykle zafrasowane oblicze. - Drużyna znowu zremisowała. Ponownie nie udało nam się wygrać i ciężko cokolwiek powiedzieć. Po każdym meczu mówiło w zasadzie to samo. Teraz nie ma już miejsca na potknięcia i każdy mecz będzie się liczył. Bez względu na to, co się będzie działo, to musimy po prostu wygrywać i zdobywać trzy punkty - podkreśla filigranowy pomocnik częstochowskiej ekipy.

Piętą achillesową Rakowa w ostatnim czasie stała się skuteczność. Podopieczni Jerzego Brzęczka w sobotnim pojedynku podobnie, jak i w poprzednich meczach stworzyli sobie mnóstwo sytuacji do zdobycia bramki, a wykorzystali tylko jedną. Szwankująca skuteczność może odbić się częstochowianom czkawką. - Tak, jak było widać mieliśmy bardzo dużo sytuacji. Rywale wybijali piłkę z linii bramkowej, nie potrafiliśmy także trafić w światło bramki. Mamy problem ze skutecznością. Pracujemy nad tym na treningach, ale nic nie chce wpaść. Trzeba walczyć dalej i na pewno się utrzymamy. Głęboko w to wierzę - zapewnia niespełna 18-letni zawodnik.

Robert Brzęczek głęboko wierzy w utrzymanie Rakowa na drugoligowym froncie
Robert Brzęczek głęboko wierzy w utrzymanie Rakowa na drugoligowym froncie

Daje się powoli odczuć gęstniejąca atmosferę wokół częstochowskiego klubu. Po kolejnym remisie w słowach nie przebierali kibice, którzy pod budynkiem klubowym głośno manifestowali swe niezadowolenie z postawy zespołu w ostatnim czasie. - Myślę, że presja kibiców nie ma raczej większego wpływu na naszą grę. Skupiamy się tylko i wyłącznie na sobie i każdym kolejnym meczu. Zawsze widać w naszych szeregach walkę i zaangażowanie. Każdy stara się, jeździ na du*** i naprawdę nie wiem już co zrobić. Trzeba po prostu strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika. Inaczej meczu wygrać się nie da - puentuje Robert Brzęczek.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Komentarze (0)