Atmosfera w Częstochowie gęstnieje - relacja z meczu Raków Częstochowa - Błękitni Stargard Szczeciński

Piłkarze Rakowa Częstochowa zremisowali z Błękitnymi Stargard Szczeciński 1:1 i w efekcie bardzo skomplikowali sobie drogę do utrzymania w drugiej lidze. Sobotni pojedynek mógł się podobać kibicom.

Mecz w Częstochowie toczył się w trudnych warunkach. Po kilkudniowych obfitych opadach deszczu murawa nie była co prawda w najgorszym stanie, ale kilkukrotnie dała się we znaki piłkarzom. Początkowo lepiej w tych warunkach odnaleźli się goście, którzy już w 4. minucie wyszli na prowadzenie. Po rzucie rożnym jeden z graczy ze Stargardu Szczecińskiego trafił głową w poprzeczkę, ale po chwili do piłki dopadł Tomasz Pustelnik i pewnym strzałem umieścił ją w siatce. Częstochowianie mogli szybko odpowiedzieć, ale z ich skutecznością w całym spotkaniu było wyraźnie na bakier. Rozregulowany celownik miał w szczególności Tomasz Pełka, który w samej pierwszej połowie miał trzy dogodne sytuacje, by wpisać się na listę strzelców. Za każdym razem jednak fatalnie pudłował. Najlepszą okazję do wyrównania gracz Rakowa miał w 28. minucie, gdy po zamieszaniu w polu karnym znalazł się niepilnowany z piłką na dziesiątym metrze, ale jego strzał w długi róg wyraźnie minął bramkę strzeżoną przez Marka Ufnala.

[ad=rectangle]
Sześć minut później ofensywna niefrasobliwość i niewykorzystane sytuacje mogły brutalnie zemścić się na podopiecznych Jerzego Brzęczka. Fatalnie w środkowej strefie boiska zachował się Łukasz Kmieć, którego prostopadłe podanie przeciął Bartłomiej Zdunek i pognał w kierunku bramki. Zawodnik Błękitnych przegrał jednak pojedynek sam na sam z Przemysławem Wróblem, a bramkarz gospodarzy poradził sobie również z dobitką. Pierwsza odsłona została przedłużona aż o sześć minut ze względu na uraz i późniejsze opatrywanie golkipera przyjezdnych Marka Ufnala, który po jednej z sytuacji nabawił się urazu głowy i spotkanie dokończył ze specjalnym opatrunkiem. W pierwszej części gry kibice nie doczekali się już jednak więcej bramek.

W przerwie opiekun Rakowa, Jerzy Brzęczek dokonał zmiany i na placu gry od 46. minuty pojawił się Dawid Retlewski, który do spółki z Arturem Pląskowskim miał tworzyć ofensywny duet Rakowa. W drugiej połowie inicjatywę przejęli częstochowianie, ale bardzo długo futbolówka, niczym zaczarowana nie potrafiła znaleźć drogi do siatki. W 50. minucie po rzucie rożnym głową zaskoczyć Ufnala próbował Damian Byrtek, ale jego strzał nieznacznie minął bramkę. Chwilę później kolejny raz nie popisał się Tomasz Pełka, który złym przyjęciem piłki zmarnował nieźle zapowiadającą się kontrę Rakowa. W 66. minucie tym razem głową strzelał Daniel da Silva, ale na posterunku był Ufnal. Gospodarze wreszcie dopięli swego w 71. minucie. Piłkę w pole karne z autu wrzucił Bartosz Soczyński, a Artur Pląskowski ładnie ją opanował, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce. W odpowiednim miejscu znalazł się jednak filigranowy Robert Brzęczek i głową dokończył dzieła, doprowadzając do wyrównania. Od tego momentu częstochowianie nie potrafili już jednak zagrozić bramce rywali, a do ofensywy przeszli przyjezdni.

W ciągu ostatniego kwadransa gracze Błękitnych mieli dwie stuprocentowe sytuacje i powinni rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Najpierw w 77. minucie po błędzie jednego z defensorów Rakowa w narożniku pola karnego sam na sam z Przemysławem Wróblem znalazł się Łukasz Kosakiewicz, ale obronną ręką z opresji wyszedł bramkarz Rakowa. Szczęście dopisało natomiast częstochowianom w 87. minucie. Piękne podanie za linie obrony przejął Sebastian Inczewski. Gracza Błękitnych wślizgiem próbował zatrzymać Daniel da Silva. Zawodnik ze Stargardu Szczecińskiego ustał na nogach, minął bramkarza Rakowa, ale w bardzo niepewnej pozycji, upadając już na murawę nie trafił w światło bramki.

W ostatnich minutach sytuacji podbramkowych już nie odnotowaliśmy, ale wiele pracy miał arbiter, który musiał temperować zapędy piłkarzy żółtymi kartkami. Tuż przed końcem doszło do przepychanki między zawodnikami, którą z żółtymi kartkami na koncie zakończyli Maciej Więcek i bramkarz Błękitnych, Marek Ufnal.

Mecz zakończył się podziałem punktów, który nie urządza żadnej ze stron. Szczególnie częstochowian, którym w oczy coraz bardziej zaczyna zaglądać widmo spadku. W słowach po zakończeniu meczu nie przebierali kibice, którzy pod klubowym budynkiem dali wyraz swego niezadowolenia z postawy zespołu w ostatnich spotkaniach.

Raków Częstochowa - Błękitni Stargard Szczeciński 1:1 (0:1)
0:1 - Tomasz Pustelnik 4’
1:1 - Robert Brzęczek 71’

Raków Częstochowa: Przemysław Wróbel, Daniel da Silva, Damian Byrtek, Bartosz Soczyński, Łukasz Buczkowski (82’ Przemysław Mońka), Łukasz Kmieć (46’ Dawid Retlewski), Tomasz Pełka (71’ Artur Kierat), Robert Brzęczek, Diogo Alves, Damian Lenkiewicz, Artur Pląskowski.

Błękitni Stargard Szczeciński: Marek Ufnal, Maciej Liśkiewicz, Tomasz Pustelnik, Ariel Wawszczyk, Piotr Wojtasiak, Bartłomiej Zdunek, Maciej Więcek, Bartłomiej Poczobut, Michał Magnuski (67’ Łukasz Kosakiewicz), Wojciech Fadecki (85’ Arkadiusz Jasitczak), Robert Gajda (56’ Bartosz Flis) (83’ Sebastian Inczewski).

Żółte kartki: Buczkowski, Retlewski, Soczyński, Kierat (Raków) – Magnuski, Zdunek, Więcek, Ufnal (Błękitni).

Sędziował: Dawid Sawicki (Tarnobrzeg)

Widzów: 500.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[event_poll=19604]

Komentarze (2)
avatar
Chrisrks
18.05.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Coraz gorzej to wygląda...Z końcową oceną poczekamy do końca sezonu,ale w tych czterech ostatnich kolejkach potrzeba ok.9-10 pkt.do utrzymania.Wierzę,że to jest możliwe.Do boju Rakowie!!! 
avatar
pablo80
18.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo żal staconych punktow, bo ten jeden to taka skóra od banana na której można się wyłożyć. Trzeba walczyć dalej. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.