To czwarta z rzędu porażka Pasów, po której krakowski zespół spadł na 14. miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. W rundzie wiosennej mniej punktów od Cracovii zdobył tylko Górnik Zabrze, który jednak dzięki kapitałowi z pierwszej części sezonu znalazł się w grupie mistrzowskiej i nie musi martwić się o ligowy byt.
- Co ja mogę powiedzieć po takim meczu? W szatni siedzi mocno przybita drużyna, a ja jestem winowajcą tego wszystkiego, co zaczęło się dziać z zespołem od zakończenia sezonu zasadniczego. W najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że drużyna, która w sezonie zasadniczym grała momentami świetną piłkę, nagle stanie się zespołem muszącym się martwić o ligowy byt. Brakuje mi słów i wytłumaczenia, dlaczego tak się stało. Gramy 10 minut i coś pęka, tracimy gola i pęka jeszcze bardziej. Tak było też z Widzewem - mówi trener Wojciech Stawowy.
[ad=rectangle]
Opiekun Cracovii nie zamierza składać broni i chce dalej prowadzić drużynę, którą w minionym sezonie wprowadził do ekstraklasy, a jesienią zajął z nią 7. miejsce w lidze. - Być może ktoś oczekuje teraz ode mnie rezygnacji i odejścia z Cracovii. Gdyby to była inna pora sezonu i do rozegrania byłoby jeszcze sporo spotkań, a spotkałaby nas taka sytuacja, że w przeciągu miesiąca zespół przechodzi taką metamorfozę, to pewnie bym to zrobił, bo doszedłbym do wniosku, że chemia się wyczerpała i się nie rozumiemy z zespołem. Prosty przykład: liczba długich piłek w meczu z Piastem w naszym wykonaniu, to chyba była suma wszystkich, jakie wykonaliśmy jesienią, a to nie jest moja strategia - tłumaczy "Wąs" i dodaje: - Do końca sezonu zostały jednak cztery kolejki i nie chciałbym być oceniany, jako ten, który się wystraszył, rezygnuje i zostawia Cracovię. To by było najłatwiejsze. W klubie jednak są władze i ja jestem do dyspozycji zarządu. Poza tym wiadomo i wie o tym też mój zespół, że w czerwcu ma nastąpić zmiana trenera. Ja na pewno rezygnacji nie złożę, nie poddam się i dopóki jest szansa, to będę walczył. To nie jest unoszenie się honorem - nie zostawia się drużyny w trudnym momencie. Drużynie trzeba pomóc i mogę to zrobić tylko ja.
1:5 z Piastem to druga tak wysoka porażka Cracovii na własnym terenie w tym sezonie po listopadowej przegranej 1:6 z Lechem Poznań, ale tym razem w przeciwieństwie do spotkania z Kolejorzem, którego czterokrotnie przed utratą goli ratowały słupki, Pasy nie miały nic do powiedzenia na boisku.
- Mogę tylko przeprosić kibiców za to upokorzenie. Zasłużyliśmy na to, żeby się z nas śmiać. To sprawy trudne do przełknięcia, ale z takimi też trzeba umieć się zderzyć. Trzeba się podnieść i podjąć mądre decyzje, bo od najbliższego meczu z Zagłębiem Lubin wiele zależy. Jest wiele takich spraw, o których nie powiem, że mi w pracy pomagają, ale łatwe usprawiedliwienia są dla mało odważnych ludzi. Przyjmuję na klatę to, co dzieje się dziś w Cracovii i biorę za to pełną odpowiedzialność - podkreśla Stawowy.
[event_poll=27469]
Debiutujący w meczu z Cracovią na ławce trenerskiej Piasta Angel Perez Garcia stwierdził, że jego zespół zagrał z ogromną pasją. Tej natomiast brakowało w drużynie gospodarzy.
- Brak pasji nie bierze się tylko z tego, że ktoś jest zmęczony. Wpływ na to mają też inne czynniki. Ludzka psychika jest bardzo ważnym elementem w każdej dziedzinie życia. Zdołować kogoś i sprawić, że ktoś będzie się bał brać na siebie odpowiedzialność, nie jest trudno. Widzę, że u mnie w drużynie zawodnicy boją się wziąć na siebie odpowiedzialność, boją się podejmować decyzji. Nasza gra składa się z tego, że grają dwójki, trójki - komentuje Stawowy.
Trener Pasów nie ukrywa, że być może wpływ na postawę Cracovii miała jego słynna deklaracja, że po zakończeniu sezonu niezależnie od wyników odejdzie z klubu: - Może to był błąd, że powiedziałem o tym publicznie? Ale jeśli ktoś wylewa na kogoś pomyje, to nikt nie powie, że nic się nie dzieje. Nie uważam jednak, że to jest głównym powodem tego, co się dzieje.