Wojciech Stawowy: Zasłużyliśmy na to, żeby się z nas śmiać

- Mogę tylko przeprosić kibiców za to upokorzenie. Zasłużyliśmy na to, żeby się z nas śmiać - mówi po porażce 1:5 z Piastem Gliwice trener Cracovii [tag=316]Wojciech Stawowy[/tag].

To czwarta z rzędu porażka Pasów, po której krakowski zespół spadł na 14. miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. W rundzie wiosennej mniej punktów od Cracovii zdobył tylko Górnik Zabrze, który jednak dzięki kapitałowi z pierwszej części sezonu znalazł się w grupie mistrzowskiej i nie musi martwić się o ligowy byt.

Co ja mogę powiedzieć po takim meczu? W szatni siedzi mocno przybita drużyna, a ja jestem winowajcą tego wszystkiego, co zaczęło się dziać z zespołem od zakończenia sezonu zasadniczego. W najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że drużyna, która w sezonie zasadniczym grała momentami świetną piłkę, nagle stanie się zespołem muszącym się martwić o ligowy byt. Brakuje mi słów i wytłumaczenia, dlaczego tak się stało. Gramy 10 minut i coś pęka, tracimy gola i pęka jeszcze bardziej. Tak było też z Widzewem - mówi trener Wojciech Stawowy.
[ad=rectangle]
Opiekun Cracovii nie zamierza składać broni i chce dalej prowadzić drużynę, którą w minionym sezonie wprowadził do ekstraklasy, a jesienią zajął z nią 7. miejsce w lidze. - Być może ktoś oczekuje teraz ode mnie rezygnacji i odejścia z Cracovii. Gdyby to była inna pora sezonu i do rozegrania byłoby jeszcze sporo spotkań, a spotkałaby nas taka sytuacja, że w przeciągu miesiąca zespół przechodzi taką metamorfozę, to pewnie bym to zrobił, bo doszedłbym do wniosku, że chemia się wyczerpała i się nie rozumiemy z zespołem. Prosty przykład: liczba długich piłek w meczu z Piastem w naszym wykonaniu, to chyba była suma wszystkich, jakie wykonaliśmy jesienią, a to nie jest moja strategia - tłumaczy "Wąs" i dodaje: - Do końca sezonu zostały jednak cztery kolejki i nie chciałbym być oceniany, jako ten, który się wystraszył, rezygnuje i zostawia Cracovię. To by było najłatwiejsze. W klubie jednak są władze i ja jestem do dyspozycji zarządu. Poza tym wiadomo i wie o tym też mój zespół, że w czerwcu ma nastąpić zmiana trenera. Ja na pewno rezygnacji nie złożę, nie poddam się i dopóki jest szansa, to będę walczył. To nie jest unoszenie się honorem - nie zostawia się drużyny w trudnym momencie. Drużynie trzeba pomóc i mogę to zrobić tylko ja.

1:5 z Piastem to druga tak wysoka porażka Cracovii na własnym terenie w tym sezonie po listopadowej przegranej 1:6 z Lechem Poznań, ale tym razem w przeciwieństwie do spotkania z Kolejorzem, którego czterokrotnie przed utratą goli ratowały słupki, Pasy nie miały nic do powiedzenia na boisku.

- Mogę tylko przeprosić kibiców za to upokorzenie. Zasłużyliśmy na to, żeby się z nas śmiać. To sprawy trudne do przełknięcia, ale z takimi też trzeba umieć się zderzyć. Trzeba się podnieść i podjąć mądre decyzje, bo od najbliższego meczu z Zagłębiem Lubin wiele zależy. Jest wiele takich spraw, o których nie powiem, że mi w pracy pomagają, ale łatwe usprawiedliwienia są dla mało odważnych ludzi. Przyjmuję na klatę to, co dzieje się dziś w Cracovii i biorę za to pełną odpowiedzialność - podkreśla Stawowy.

[event_poll=27469]

Debiutujący w meczu z Cracovią na ławce trenerskiej Piasta Angel Perez Garcia stwierdził, że jego zespół zagrał z ogromną pasją. Tej natomiast brakowało w drużynie gospodarzy.

- Brak pasji nie bierze się tylko z tego, że ktoś jest zmęczony. Wpływ na to mają też inne czynniki. Ludzka psychika jest bardzo ważnym elementem w każdej dziedzinie życia. Zdołować kogoś i sprawić, że ktoś będzie się bał brać na siebie odpowiedzialność, nie jest trudno. Widzę, że u mnie w drużynie zawodnicy boją się wziąć na siebie odpowiedzialność, boją się podejmować decyzji. Nasza gra składa się z tego, że grają dwójki, trójki - komentuje Stawowy.

Trener Pasów nie ukrywa, że być może wpływ na postawę Cracovii miała jego słynna deklaracja, że po zakończeniu sezonu niezależnie od wyników odejdzie z klubu: - Może to był błąd, że powiedziałem o tym publicznie? Ale jeśli ktoś wylewa na kogoś pomyje, to nikt nie powie, że nic się nie dzieje. Nie uważam jednak, że to jest głównym powodem tego, co się dzieje.

Źródło artykułu: