W Serie A jest już jasne, które zespoły zajmą poszczególne miejsca na podium, a najwięcej emocji wzbudza rywalizacja o przepustki do Ligi Europejska. Tylko kataklizm mógłby odebrać udział w pucharach Fiorentinie, natomiast o pozostałe dwie pozycje zaciekle walczą: Inter Mediolan, Lazio Rzym, Torino FC, AC Milan, FC Parma oraz Hellas Werona. Drużyna Kamila Glika obecnie zajmuje miejsce premiowane awansem do LE, ale ma minimalną przewagę nad grupą pościgową.
W niedzielę turyńczycy zmierzą się na własnym terenie z Parmą, zaś w 38. serii gier zagrają na wyjeździe z Fiorentiną. Wyniki tych pojedynków zadecydują, czy ekipa Giampiero Ventury stanie przed szansą zaprezentowania się na arenie międzynarodowej.
[ad=rectangle]
- Czekają nas najważniejsze mecze, ale bez względu na ich końcowe wyniki możemy być dumni z naszych występów w tym sezonie. Na szczęście zależymy tylko od siebie i nie musimy oglądać się na rezultaty pozostałych spotkań, by dostać się do Ligi Europejskiej. Awans byłby wspaniałą nagrodą, wszak jeszcze trzy lata temu walczyliśmy w Serie B - przyznaje reprezentant Polski. - Mam nadzieję, że stadion będzie wypełniony po brzegi, a publiczność da nam przewagę - dodaje przed potyczką z Gialloblu.
- Moja przyszłość? Porozmawiamy o niej po zakończeniu sezonu, a póki co nie myślę o tym, lecz skupiam się wyłącznie na dwóch ostatnich meczach. Zwycięstwa zapewnią nam Ligę Europejską, dlatego zachowujemy pełną koncentrację - tłumaczy Glik.
Jeśli Torino przeciwko Parmie i Fiorentinie wywalczy 4 punkty, może stracić 6. pozycję na rzecz Milanu, który czekają stosunkowo łatwe mecze z Atalantą Bergamo i US Sassuolo. Z drugiej strony strata ekipy z Piemontu do Interu wynosi tylko 2 "oczka", a Nerazzurrich czeka ciężki bój z Lazio Rzym.